Niepłodność to coraz częściej męski problem. Naukowcy, szukając jej przyczyn, wskazują na groźne substancje chemiczne, które mogą dostać się do organizmu wraz z jedzeniem i kosmetykami. To między innymi Bisfenol A - obecny w foliowych woreczkach do gotowania kaszy czy ryżu, butelkach plastikowych i wewnętrznej warstwie puszek, czy w opakowaniach kosmetyków. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Młody, silny, wysportowany - taki opis coraz częściej pasuje do pacjentów klinik leczenia niepłodności.
Według wciąż funkcjonującego stereotypu - przyczyna problemów z zajściem w ciążę leży zazwyczaj po stronie kobiety. Dla mężczyzn niepłodność to powód do wstydu i temat tabu. - Na 10 dziewczyn osiem przyjdzie do lekarza, a na 10 facetów przyjdzie tylko dwóch, żeby się w ogóle zdiagnozować, bo wydaje nam się, że to nie jest problem po naszej stronie. A w dzisiejszych czasach ten problem rozkłada się, według naszych obserwacji i badań, idealnie pół na pół - mówi doktor Wojciech Sierka, embriolog z Kliniki Gyncentrum.
Lekarze mówią o cichej pandemii męskiej niepłodności. Przyczynę stale pogarszającej się jakości nasienia nauka widzi przede wszystkim w zatruciu środowiska i coraz powszechniejszej obecności chemikaliów w naszym życiu. Magazyn naukowy "Environment International" opublikował właśnie badania duńskich lekarzy, którzy przebadali stu mężczyzn od 18. do 30. roku życia. W ich moczu wykryto chemikalia szkodzące płodności w stężeniu nawet stukrotnie wyższym od dopuszczalnego. Wyjątkowo groźny okazał się Bisfenol A (BPA). To substancja chemiczna stosowana na szeroką skalę w produkcji opakowań żywności i kosmetyków. Z łatwością może do nich przenikać, zwłaszcza w podwyższonej temperaturze.
Choć już kilkadziesiąt lat temu udowodniono, że Bisfenol A negatywnie wpływa na gospodarkę hormonalną, nie zakazano jego produkcji. - Nie jesteśmy w stanie odwrócić się od tej chemii albo ochronić się przed nią. Oczywiście możemy próbować. Wszystko, co jest zależne od nas, oczywiście jesteśmy w stanie zmieniać. Ale są rzeczy, na które my nie mamy wpływu: to, czym oddychamy, to, co nosimy na sobie, co nas otacza, to, co jemy - wylicza dr n. med. Bartosz Pietrzycki, ginekolog z Kliniki Bocian.
Niepłodność da się wyleczyć
Męskie problemy z płodnością to już problem cywilizacyjny. Szacuje się, że na przestrzeni zaledwie czterech dekad jakość męskiego nasienia spadła nawet o 60 procent. Standardy Światowej Organizacji Zdrowia w tym zakresie są systematycznie obniżane - wynik badań, który kiedyś byłby uznany za kiepski, dziś może być wynikiem znakomitym. - Te parametry, jak sobie tak obserwujemy historycznie, to o połowę się zmniejszyły. To dotyczy nie tylko liczby komórek męskich - plemników, ale i samego ruchu - wyjaśnia doktor Wojciech Sierka.
Lekarze pocieszają, że mimo wszystko największy wpływ na swoja płodność mężczyźni mają zazwyczaj sami - wystarczy odpowiednie odżywianie się, sport, dobrej jakości sen i seks oraz odpowiednie zarządzanie stresem. Warto się też od czasu do czasu zbadać. - Na pewno odpowiednia dieta, która zapewni nam należytą masę ciała, no i znalezienie sobie tylko i wyłącznie zdrowych nałogów. One są w stanie dać nam zdrowie i prawidłową płodność - przekonuje dr n. med. Bartosz Pietrzycki.
- W każdej klinice można podejść, oddać próbkę nasienia, dosłownie zdeponować ją w takim specjalnym pomieszczeniu w intymnych warunkach i przebadać podstawową jakość - czy tam w ogóle są plemniki, czy one mają dobrą żywotność i czy w ogóle się ruszają - przypomina doktor Wojciech Sierka.
Warto rozróżnić dwa pojęcia mylnie używane zamiennie. Bezpłodność to trwała i nieodwracalna niezdolność do posiadania potomstwa. Niepłodność da się wyleczyć - to choroba jak każda inna.
Autor: Jakub Loska / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS