Tak źle od początku pandemii w Brazylii jeszcze nie było. Minionej doby potwierdzono tam ponad 90 tysięcy nowych zakażeń, zmarło ponad 2600 osób. Oddziały intensywnej terapii w całym kraju są przeciążone. W wielu miejscach nie ma już wolnych łóżek, a wkrótce może też zabraknąć podstawowych środków ochronnych.
Pacjentów covidowych w Brazylii przybywa w zastraszającym tempie. Flavia Machado - kierowniczka oddziału intensywnej terapii - przyznaje, że wkrótce zabraknie łóżek.
- Mamy coraz więcej chorych. Nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Pacjenci, który do nas trafiają, spędzają dużo czasu na intensywnej terapii - relacjonuje Flavia Machado, kierowniczka oddziału intensywnej terapii.
To problem, z jakim mierzy się cała Brazylia. W szpitalach brakuje nie tylko miejsc dla pacjentów covidowych. Lekarze mówią, że w najbliższych dniach zabraknie też podstawowych środków ochronnych.
Minionej doby w kraju potwierdzono ponad 90 tysięcy nowych zakażeń - najwięcej od początku pandemii. Brazylijska służba zdrowia przeżywa najgorszy kryzys w historii.
- Lista oczekujących jest praktycznie we wszystkich szpitalach. To problem dla nas - pracowników służby zdrowia. Jesteśmy już zmęczeni. Walczymy z tym od ponad roku, a teraz mamy jeszcze dodatkowy stres. Związany jest on ze świadomością, że nie możemy pomóc wszystkim. A nawet jeśli jakiś pacjent wyjdzie ze szpitala, to na jego miejsce czeka czterech, pięciu czy sześciu kolejnych. W zależności od szpitala jest krótsza lub dłuższa lista oczekujących, ale zawsze jest - opowiada Flavia Machado.
"Nie mamy pojęcia, co się dzieje"
Wskaźnik transmisji wirusa jest wysoki we wszystkich regionach kraju. Ostatni wzrost liczby przypadków przypisuje się rozprzestrzenianiu się bardzo zaraźliwych mutacji.
Lekarze wzywają władze do wprowadzenia ogólnokrajowego lockdownu, ale prezydent Jair Bolsonaro, który kilka miesięcy temu sam przeszedł zakażenie koronawirusem, nadal bagatelizuje zagrożenie.
W ubiegłym tygodniu powiedział Brazylijczykom, że mają przestać narzekać na pandemię.
- To bardzo smutne. Widzimy, jak umierają bliscy nam ludzie. Czujemy, że wirus jest coraz bliżej nas, wszystko się komplikuje. Nie mamy pojęcia, co się dzieje - mówi Jonas Barbosa, mieszkaniec Sao Paulo.
Kampania szczepień w Brazylii przebiega z dużym opóźnieniem. Do tej pory przynajmniej jedną dawkę preparatu otrzymało ponad 10 milionów Brazylijczyków - to zaledwie 6 procent populacji.
W niektórych miejscach osoby chcące się zaszczepić w kolejce muszą czekać nawet 15 godzin.
Ale nie tylko czas oczekiwania jest problemem. Mieszkańców faweli nie stać na dojazd do punktów szczepień, dlatego kierowcy z Sao Paulo - w ramach współpracy z organizacjami pozarządowymi i lokalnymi władzami za darmo dowożą ubogich na szczepienia.
- Zapytali mnie "czy zaszczepię się dzisiaj?". Powiedziałem, że mogę przyjąć nawet dwie dawki, ale lekarze powiedzieli, że muszę zaczekać. Cieszę się, że nie musiałem iść pieszo do punktu szczepień - mówi Geraldo Mendes, mieszkaniec Sao Paulo.
Na początku tygodnia Jair Bolsonaro powołał czwartego ministra zdrowia na przestrzeni roku. Marcelo Queiroga powiedział, że prezydent obiecał mu autonomię w polityce pandemicznej.
Tymczasem w kraju rośnie liczba osób niezadowolonych z działań Bolsonaro. Z jednego z ostatnich sondaży wynika, że poparcie dla prezydenta wynosi 46 procent i jest najniższe od początku pandemii.
Autor: Justyna Kazimierczak / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS