We Francji wprowadzono najwyższy alert antyterrorystyczny. Także amerykańskie służby są w podwyższonej gotowości. Pogrom w Izraelu przypomina Amerykanom o ataku na World Trade Center. W weekend całą Ameryką wstrząsnęły doniesienia ze stanu Illinois, gdzie starszy mężczyzna brutalnie zabił sześcioletniego chłopca - z pochodzenia Palestyńczyka.
Najwyższy alert antyterrorystyczny we Francji. W weekend policja ewakuowała Luwr, Pałac Wersalski i Gare de Lyon w Paryżu. W Arras na północy kraju trwa żałoba po tym, jak w piątek rano uzbrojony w nóż 20-letni Czeczen z rosyjskim obywatelstwem zabił nauczyciela. Zbrodnia została uznana za akt terroryzmu islamistycznego. Liceum, w którym doszło do zabójstwa, w poniedziałek rano zostało ewakuowane po alarmie bombowym. Szef francuskiego MSW twierdzi, że istnieje "niewątpliwie" związek między atakiem w Arras a sytuacją na Bliskim Wschodzie. Francuskie władze ostrzegają przed kolejnymi atakami dżihadystów. Mówią o "negatywnej atmosferze" w związku z wojną między Izraelem a Hamasem. - Wśród radykalnych islamistów, których monitorujemy, panuje atmosfera radości. Uważamy, podobnie jak inne zachodnie służby wywiadowcze, że bardzo wzrasta ryzyko popełniania ataków antysemickich - zaznacza Gerald Darmanin, minister spraw wewnętrznych Francji.
Francuskie władze wysłały 7000 dodatkowych żołnierzy, którzy mają pomóc policji i żandarmerii w patrolowaniu centrów handlowych. Zwiększone zostały również środki bezpieczeństwa wokół prawie 600 francuskich synagog. W całym kraju, w obawie przed zamieszkami, zakazano organizowania propalestyńskich protestów. Policja i żandarmeria w ostatnich dniach kilkukrotnie musiała rozpędzać nielegalne demonstracje. W ruch poszły armatki wodne i gaz łzawiący. - W tym kraju nie szanuje się prawa! Jestem oburzona. Głosowałam na Macrona. Teraz tego żałuję - mówi jedna z kobiet. Emocje z Bliskiego Wschodu rozlewają się na cały świat. Demonstracje poparcia dla Palestyny odbywają się nie tylko w krajach muzułmańskich. Na Zachodzie na ulice wychodzą też zwolennicy Izraela, oburzeni okrucieństwem Hamasu.
Fale protestów
Ameryką wstrząsnęła zbrodnia, do której doszło w stanie Illinois. Ataku nożownika nie przeżył 6-letni chłopiec pochodzenia palestyńskiego. Został dźgnięty 26 razy przez 71-letniego mężczyznę. Podłożem ataku miała być wojna Izraela z Hamasem. Prezydent Joe Biden w wywiadzie dla programu "60 Minutes" przyznał, że amerykańskie służby są postawione w stan podwyższonej gotowości. - Miałem spotkania z Departamentem Bezpieczeństwa Wewnętrznego, z FBI, by omówić, w jaki sposób zapobiec atakom samotnych wilków czy temu, co kiedyś działo się w synagogach, co zrobiono Żydom na ulicach. Dokładamy wszelkich starań, by do takich sytuacji nie doszło - podkreśla prezydent USA. Joe Biden ma rozważać w nadchodzących dniach wizytę w Izraelu - w geście solidarności. Niemieckie media donoszą, że we wtorek do Izraela przyleci kanclerz Niemiec.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS