Katia pochodzi z Mariupola. Pierwsze tygodnie inwazji spędziła właśnie tam. Od prawie roku mieszka w Warszawie. Ucieczka do Polski była dla niej szansą na życie z dala od rosyjskich kul i pocisków, ale nie oznaczała końca zmartwień, bo jej tata trafił do rosyjskiej niewoli. Jednak 7 marca odnalazł się w grupie wymienionych jeńców. Materiał "Faktów o Świecie" TVN24 BiS.
Dom Katii został niemal całkowicie zniszczony po rosyjskim ataku rakietowym. 17-latka pochodzi z Mariupola i to tam spędziła pierwsze tygodnie inwazji. Noce i dnie żyła w piwnicy. Oblężone miasto, a w nim cywile bez dostępu do wody, żywności i wszechobecny głód - to zapadło jej w pamięć. Żeby przetrwać, myślała o przedwojennych przysmakach.
- Myśleliśmy o burgerach, o pizzy. Kiedy jedliśmy chleb, to myśleliśmy o czymś smacznym - wspomina Kateryna Kusznerenko.
Razem z nią ukrywała się jej mama, rodzeństwo i kuzynostwo - wystraszonym dzieciom jedyne chwile spokoju zapewniała zabawa. - Mój tata ma urodziny 13 marca i przy pomocy plasteliny zrobiliśmy taką odświętną kolację, to była dla nas chwila miłości i radości - opowiada 17-latka. Mężczyzna nie mógł tego dnia świętować z bliskimi, bo bronił kompleksu huty Azowstal.
Walka o uwolnienie taty
Katia z rodziną opuściła Mariupol 15 marca i uciekła do Warszawy. Po drodze widzieli kolumny zniszczonych i ostrzelanych cywilnych aut.
- Kiedy wyjeżdżaliśmy z Mariupola, to widzieliśmy mnóstwo ostrzelanych aut. Za dużo ludzi, którzy chcieli wyjechać w pierwszych dniach inwazji, zginęło. My opuściliśmy miasto w połowie marca - tam było strasznie dużo ciał. Widziałam niewinne martwe dziecko, które leżało na drodze - wspomina nastolatka.
Wtedy też ostatni raz Katia skontaktowała się z tatą, który miał do niej tylko jedną prośbę. - Tato powiedział do mnie: "córeczko, walcz, i rób wszystko, żebym był z ciebie dumny" - opowiada.
Ojciec 17-latki trafił do niewoli. Przez rok nie wiedziała, czy żyje, ale dzielnie o niego walczyła. Brała udział we wszystkich protestach przed rosyjską ambasadą w Warszawie. Naprzeciwko siedziby dyplomatów stała godzinami z transparentem, na którym napisała: "uratujcie mojego tatę".
- Nie miałam innego wyboru. To jest mój tato, to jest żołnierz, który bronił i mojej rodziny, i mojego kraju, i mojej wolności. To jest mój tato i ja musiałam zrobić wszystko, co mogłam - podkreśla Katia.
Ojciec Katii przeżył
Obrońca Azowstalu może być dumny ze swojej córki, co na pewno niedługo jej powie, bo został uwolniony. Odnalazł się w grupie jeńców wymienionych 7 marca. W sumie tego dnia do Ukrainy wróciło 130 żołnierzy.
Katia za kilka dni będzie mogła zobaczyć się z tatą, ale przed jej rodziną kolejna walka - rehabilitacja. Choć nastolatka jeszcze nie wie dokładnie, w jakim stanie jest jej ojciec, to na pewno czekają go miesiące dochodzenia do siebie po rosyjskiej niewoli. - Teraz myślimy, co zrobić, żeby tato poczuł się dobrze i myślał o dobrych o rzeczach - mówi Katia.
Autor: Hubert Kijek / Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: tvn24