Czy znowelizowany Kodeks karny będzie batem na lekarzy? Miał być na pedofilów, ale artykuł 155. mówi o karach bez zawieszenia - do 10 lat - za nieumyślne spowodowanie śmierci, czyli - jak dodają lekarze - na przykład za lekarski błąd.
W środowisku medycznym powiało grozą.
Lekarz ze śmiercią mierzy się najczęściej. Powikłania mogą zdarzyć się zawsze. Nieoczekiwanie. Lekarze - planowane przez resort ministra Zbigniewa Ziobry zwiększenie kar za nieumyślne spowodowanie śmierci i to bez możliwości warunkowego zawieszenia przy karze powyżej jednego roku więzienia - odebrali bardzo osobiście.
- Sorry, Winnetou. Płacisz albo siedzisz - tak ten pomysł skwitował dr Grzegorz Mrugacz z Kliniki "Bocian" w Białymstoku. - Presja tak restrykcyjnych przepisów na pewno wpłynie na postępowanie medyczne, ponieważ każdy będzie uciekał od wiszącej nad nim kary - dodaje.
Dziś zakres kary to od 3 miesięcy do 5 lat. Po zmianach ma być od roku do 10 lat więzienia, a za spowodowanie śmierci więcej niż jednej osoby, czyli na przykład rodzącej matki i noworodka - to już 15 lat.
Protest lekarzy
Naczelna Izba Lekarska oczekuje od ministerstwa wyjaśnień i zamierza pomysł zaostrzenia przepisów oprotestować z obawy przez medycyną asekuracyjną.
- Można ją sprowadzić do tego, że interes osoby, która udziela pomocy jest większy niż osoby, która oczekuje tej pomocy - tłumaczy Krzysztof Madej, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Skutki strachu lekarza przed podjęciem decyzji nad stołem operacyjnym trudno sobie nawet wyobrazić.
- My uważamy, że zamiast karać lekarzy i wysyłać ich do więzienia, dużo lepsze byłoby wprowadzenie takiego systemu, w którym cały czas dbalibyśmy o jakość - mówi Damian Petecki, rezydent anestezjologii i intensywnej terapii oraz członek Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
NIK: system niedomaga
W świetle nowych zagrożeń karnych trudno oczekiwać poprawy jakości w systemie, którego organizację najnowszy raport NIK ocenia fatalnie.
- Wykonywać mogą operacje bardzo skomplikowane, często nowatorskie, często po raz pierwszy wykonywane. Jak oni będą mieli za sobą oddech Ziobry, to oni nie będą chcieli tego robić i ja ich rozumiem - mówi Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia z ramienia Platformy Obywatelskiej.
- Primum non nocere - po pierwsze nie szkodzić. Pytanie, czy pan Ziobro pomógł pacjentom, czy czasem nie zaszkodził - Jakub Stefaniak, rzecznik Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Pytanie zasadnicze. 12 lat temu minister zachwiał polską transplantologią, "wydając" wyrok na kardiochirurga Mirosława G., którego pacjent nie doczekał przeszczepu.
Lekarza Sąd Najwyższy uniewinnił, ale zaufanie do transplantologii, a co za tym idzie - liczba przeszczepów - drastycznie spadły.
Prawnicy alarmują
- Nie jesteśmy bogami wbrew dowcipom, które się o chirurgach opowiada. Nam też zdarzają się błędy. Jeżeli ja teraz próbując podjąć właściwą decyzję mam jeszcze czuć na plecach oddech prokuratora i perspektywę na przykład roku więzienia, to mi zdecydowanie nie ułatwia pracy - mówi prof. Jerzy Sieńko transplantolog z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Minister Ziobro sprawy nie komentuje. Jego zastępca przekonuje, że zmieniany przepis dotyczy tylko zwykłych bandytów.
- Do tej pory kara za brutalne pobicia ze skutkiem śmiertelnym była taka sama jak za malowanie graffiti, za wandalizm na przykład, czy też za fałszowanie legitymacji szkolnej - tłumaczy Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Prawnicy ten przepis interpretują jednak inaczej. - Wśród osób, których to szczególnie dotyczy na pewno możemy wymienić personel medyczny, lekarzy, pielęgniarki, na pewno może dotyczyć kierowców - mówi Krzysztof Mitoraj, adwokat.
Nowa ustawa po poprawkach Senatu wróciła już do Sejmu.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24