Najpierw zapewnił, że nie był tajnym współpracownikiem SB, a potem już tylko, że nikogo nie skrzywdził. Jego teczka była przez lata w zbiorze zastrzeżonym IPN. Kazimierz Kujda, bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, wieloletni zaufany szef spółki Srebrna, musi się tłumaczyć już nie tylko ze słynnych nagrań, ale i z tego, co robił wcześniej.
Czy to możliwe, że Jarosław Kaczyński nie wiedział, że Kazimierz Kujda był współpracownikiem SB? Pytanie jest tu w pełni uzasadnione, bo mowa o człowieku, który od lat dziewięćdziesiątych działa na bezpośrednim zapleczu PiS-u. Tam, gdzie Jarosław Kaczyński dopuszcza tylko najbardziej zaufanych.
Po publikacjach Onetu i "Rzeczpospolitej" wiemy, że dopuścił tam człowieka, którego Służba Bezpieczeństwa w 1979 roku scharakteryzowała w następujący sposób: "Postawa polityczno-moralna kandydata nie budzi zastrzeżeń. Osobowość oraz pozytywny stosunek do naszej Służby, jak również możliwości w zdobywaniu interesujących informacji, pozwalają przypuszczać, że wyżej wymieniony będzie mógł być cennym źródłem informacji".
- To była dla nas informacja nowa. To nas zaskoczyło - stwierdziła Beata Mazurek, wicemarszałek Sejmu i rzeczniczka PiS.
"Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem SB"
Fakt, że o Kujdzie komunikat wydaje osobiście rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości tylko dowodzi tego, jak ważną postacią dla PiS-u i prezesa PiS-u jest ten wieloletni prezes spółki Srebrna, a wcześniej prezes Fundacji Prasowej "Solidarność", czyli organu prasowego Porozumienia Centrum.
Obok Jarosława Kaczyńskiego, to on prowadził negocjacje z austriackim biznesmenem na temat budowy przez Srebrną wieżowca w centrum Warszawy. Chociaż formalnie nie był już prezesem tej spółki.
- Powinna być reakcja. Ale skoro PiS uważa, że osoby, które były tajnymi współpracownikami, a działają w PiS-ie, ich to prawo nie dotyczy, to wtedy tego głosu nie zabierają - komentuje sytuację Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
Kazimierz Kujda to szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Na stanowisku szefa Srebrnej zastąpiła go żona. Gdy pojawiły się pierwsze, ale zdawkowe informacje o jego współpracy z SB, wydał pierwsze oświadczenie dla "Rzeczpospolitej". "Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem SB i nie podpisywałem zobowiązań do współpracy ze służbami specjalnymi PRL. Nie mam też żadnej wiedzy na temat 'TW Ryszard'" - możemy przeczytać w oświadczeniu.
"Ta współpraca była świadoma"
Gdy w mediach pojawił się już opis zawartości teczki z opisem zobowiązania do współpracy Kazimierz Kujda zmienił zdanie.
"Oświadczam, że nigdy nie podjąłem z SB współpracy, która prowadziłaby do krzywdzenia kogokolwiek lub naruszania czyichś dóbr. (...) Przyznaję natomiast, że w latach młodości (...) mogłem podpisać jakieś dokumenty podsunięte mi w trakcie prowadzonych ze mną rozmów i pouczeń" - pisał w w oświadczeniu Kazimierz Kujda.
Kazimierz Kujda, przez lata prezes Srebrnej, według ewidencji IPN - współpracował z SB do początku 1987 roku. Miał pseudonim "Ryszard".
- Ta współpraca była świadoma i była współpracą ze Służbą Bezpieczeństwa, co na pewno jest bolesne - uważa Jan Maria Jackowski z PiS.
- To jest problem PiS-u. Oni mieli być święci. Oni mieli być aniołami. To miała być partia czystości politycznej w przeszłości i w przyszłości - przypomina Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
Kazimierz Kujda złożył wniosek o autolustrację. Sąd zdecyduje, czy ma do niej prawo.
Autor: Krzysztof Skórzyński / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24