Zginęły dwa piękne i chronione wilki. Zginęły brutalnie zabite. Jeden z nich osierocił szczenięta. Wilki są pod ścisłą ochroną. W ciągu ostatnich 17 lat odnotowano 29 przypadków zastrzelenia tego zwierzęcia, ale obrońcy praw zwierząt nie mają wątpliwości, że to tylko część prawdy.
Wydawało się, że Miko ma szczęście do ludzi. Po potrąceniu przez samochód znalazł się pod troskliwą opieką człowieka, stanął na nogi i wrócił do siebie, czyli do lasu, i dodatkowo z nadajnikiem, by można było śledzić jego los.
Gdy nadajnik Miko przesłał sygnał alarmowy, zaczęły się poszukiwania. Gdy znaleziono nadajnik zakopany w lesie, stało się jasne, że nie będzie w tej historii happy endu. Ciało Miko znaleziono na polu otoczonym trzema myśliwskimi ambonami.
- Żeby zdjąć obrożę, żeby ona wyglądała w ten sposób, jak ją znaleźliśmy zakopaną, trzeba było mu uciąć głowę - tłumaczy dr hab. Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury "Wilk".
Kosy również miał nadajnik. Wraz z innymi wilkami uczestniczył w programie badawczym nad tym ściśle chronionym i zagrożonym wyginięciem gatunkiem. Ciało Kosego znaleziono na pograniczu Roztoczańskiego Parku Narodowego.
- Zabezpieczyliśmy dokumentację łowiecką. Wspólnie z kołami łowieckimi ustalamy, kto w tym czasie wychodził na łowiska - informuje aspirant Dorota Krukowska-Bubiło z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
W ciągu ostatnich 17 lat odnotowano 29 przypadków zastrzelenia wilka, ale obrońcy praw zwierząt nie mają wątpliwości, że to tylko część prawdy.
"My nie mamy żadnej służby"
- Te zwierzęta miały obroże telemetryczne. Dzięki temu można było te przypadki w ogóle wykryć - tłumaczy dr hab. Krzysztof Schmidt z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży i dodaje, że pytanie brzmi, "ile wilków, które nie mają obroży, jest w ciągu roku zabijanych przez myśliwych?".
Partnerka Kosego, Debra została sama z czteromiesięcznymi szczeniętami. Nie wiadomo, czy uda się im przetrwać. Rozbita wilcza rodzina to mniejsze szanse na wyżywienie młodych.
- Powszechne w środowisku myśliwskim jest to, że się wilków nienawidzi. Sprzyja temu brak kontroli nad myśliwymi. My nie mamy żadnej służby, która by realnie kontrolowała to, co robią myśliwi w polskich lasach, na polskich łąkach - uważa Adam Wajrak, ekolog i dziennikarz.
Teoretycznie to, co robią myśliwi, powinna kontrolować Państwowa Straż Łowiecka. Teoretycznie, bo strażników jest około 80, a myśliwych ponad 120 tysięcy. Koła łowieckie, na terenie których znaleziono martwe wilki, zaoferowały policji pomoc w znalezieniu sprawców odstrzału.
- Koledzy z wykrywaczem metali poszukiwali pocisku, który ewentualnie by utkwił gdzieś w ziemi - tłumaczy Wojciech Adamczyk, łowczy okręgowy w Zamościu.
Pan Bartosz Adamczyk, prezes koła łowieckiego "Brzezina" w Opolu, nie wierzy, by wilka mógł zabić ktoś z jego koła łowieckiego lub któregoś z okolicznych kół. - Jestem przekonany, że dokonali tego kłusownicy - mówi.
Za zabicie chronionego zwierzęcia grożą dwa lata więzienia i dyscyplinarne wyrzucenie ze związku łowieckiego.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24