Polskie załogi są już wyszkolone, dwa szwedzkie samoloty wczesnego ostrzeganie są już w Polsce i będą pilnowały naszego nieba. Saab 340 AEW ma radary, które mogą wykryć wrogie drony czy rakiety nawet z kilkuset kilometrów. Z dużo większej odległości niż w przypadków radarów naziemnych.
Wizerunki i personalia tych lotników to teraz pilnie strzeżona tajemnica - będą obsługiwać sprzęt kluczowy dla naszego bezpieczeństwa. Załogi pierwszych polskich AWACS-ów, czyli samolotów wczesnego ostrzegania, właśnie ukończyły szkolenie.
- Te samoloty to ogromne wzmocnienie dla bezpieczeństwa naszej ojczyzny i ogromne wzmocnienia również dla działań polskiej armii. To będą takie oczy dalekiego zasięgu - przekazuje Paweł Bejda, wiceminister obrony narodowej z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W lipcu ubiegłego roku Polska zamówiła w Szwecji dwa samoloty Saab 340 AEW. To maszyny używane w przeszłości przez Siły Powietrzne Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dzięki temu pozyskano je szybko i tanio - za około 230 milionów złotych.
- Saaby na polskim niebie pojawiły się już na początku tego roku, jak rozpoczęliśmy szkolenie tak naprawdę. Natomiast zadania operacyjne zaczniemy od września tego roku - informuje komandor pilot Andrzej Szczotka z Dowództwa Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Załoga latającego radaru to sześć osób. Mogą wykonywać misje trwające do sześciu godzin. Polski AWACS osiąga pułap siedmiu tysięcy metrów, a jego radar widzi inne samoloty w promieniu 350 kilometrów. To oznacza, że jedna maszyna może kontrolować znaczną część polskiej przestrzeni powietrznej.
Do czego będą wykorzystywane nowe samoloty?
- Załogi będą mogły widzieć to, co dzieje się daleko w głąb Obwodu Królewieckiego, daleko w głąb Białorusi czy także Ukrainy, a więc niejako uszczelnią możliwości dozoru radiolokacyjnego polskiej przestrzeni powietrznej, uniemożliwiając być może wlot kolejnych rakiet manewrujących - informuje Łukasz Pacholski, dziennikarz z wydawnictwa "Zespół Badań i Analiz Militarnych".
Do tej pory Polska musiała prosić sojuszników o wsparcie w postaci AWACS-ów.
O znaczeniu latających radarów rozmawiamy z byłym pilotem polskiego MIG-a. Kapitan Witold Sokół mówi, że każdy myśliwiec co prawda ma własny radar, ale o ograniczonych możliwościach.
- Użycie radaru w bezpośredniej bliskości przeciwnika grozi tym, że nawet nowoczesne radary mogą być wykryte. Użycie radaru w powietrzu jest jak użycie latarki w ciemnej piwnicy. Jeżeli ja zapalę latarkę w ciemnej piwnicy, ja będę widział przeciwnika, ale przeciwnik też będzie widział moją latarkę - wyjaśnia kapitan Witold Sokół, były pilot MIG-29 z Lotniczej Akademii Wojskowej.
AWACS jest jak wielki reflektor, który pokazuje swoim pilotom wrogie samoloty, a sam pozostaje bezpieczny i niewidzialny poza ich zasięgiem.
Uzupełnieniem Saabów będą zamówione w Stanach Zjednoczonych cztery aerostaty, czyli wielkie balony wyposażone w radary. Szwedzkie samoloty to rozwiązanie pomostowe. W przyszłości Polska planuje kupić nowocześniejsze maszyny.
Źródło: Fakty TVN