Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wysłał sygnał SOS prosto z leżących na Pacyfiku wysp Tonga. Mówił o kryzysie, za który całkowicie odpowiedzialni są ludzie, a którego konsekwencją jest szybki wzrost poziomu mórz i oceanów. Wyspy takie jak Tonga po prostu toną.
Na pierwszy rzut oka - raj. Niestety, jego mieszkańcy, zamiast się nim cieszyć, boją się o swoje domy, kulturę, rodziny i życie.
- W niektórych miejscach tempo wzrostu poziomu morza w ostatniej dekadzie się podwoiło. To właśnie nasze wyspy są najbardziej narażone - mówi Suluafi Brianna Fruean, aktywistka klimatyczna z Samoa.
Chodzi o wyspy pacyficzne, które niedługo mogą zniknąć z powierzchni ziemi.
"Kryzys, za który całkowicie odpowiedzialna jest ludzkość"
- Wzrost poziomu mórz to kryzys, za który całkowicie odpowiedzialna jest ludzkość. To kryzys, który niebawem wzrośnie do niemal niewyobrażalnej skali, a wtedy nie będzie żadnej łodzi ratunkowej - ostrzegł Antonio Guterres. Dlatego sekretarz generalny ONZ prosto z Polinezji na Pacyfiku wysłał sygnał SOS do całego świata.
Mieszkańcy rajskich wysp patrzą na dane o poziomie mórz i oceanów jak na wyrocznię. - Zagrożenie jest realne, bo poziom morza w ostatniej dekadzie już wzrósł o pięć centymetrów, od czasów przedprzemysłowych o około 23 centymetrów, i to przyspiesza - informuje profesor Jacek Piskozub z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk.
Polskie miejscowości portowe są zagrożone
- Ich świat się już kończy. Ich państwa, ich miejsca zamieszkania, które wznoszą się o metr nad poziomem morza, już są podtapiane. Już obserwujemy tam zjawisko uchodźców klimatycznych - mówi profesor Piotr Skubała, ekolog, etyk środowiskowy z Uniwersytetu Śląskiego.
Naukowcy przewidują, że do końca wieku poziom mórz i oceanów podniesie się nawet o metr. Także na Bałtyku.
CZYTAJ TAKŻE: Czarne chmury nad "zielonym złotem" w Meksyku. Czy guacamole stanie się przysmakiem luksusowym?
- Wszystkie miejscowości portowe wzdłuż naszego wybrzeża - te wszystkie Ustki, Kołobrzegi, są zagrożone. Ciężko je zamknąć wałami powodziowymi, bo są tam ujścia rzeczek - mówi prof. Jacek Piskozub.
Listę zagrożonych terenów w Polsce otwierają jednak Żuławy, których mieszkańcy i lokalne władze od lat walczą, by władza centralna zainteresowała się problemem.
"To jest zagrożenie dla 10 procent mieszkańców globu"
Na świecie podnoszący się poziom wód może dotknąć setek milionów ludzi. - Zagrożenie dla 10 procent mieszkańców globu - takie bezpośrednie, ponieważ 10 procent, 800 milionów ludzi, mieszka w strefie przybrzeżnej - ostrzega Piotr Skubała.
1500 naukowców spotkało się na Konferencji Komitetu Naukowego Badań Antarktycznych, gdzie padły jednoznaczne wnioski, że tempo zmian na Antarktydzie jest bezprecedensowe.
- Myślę, że to wszystko jest dowodem na to, że znane nam warunki klimatyczne, w których zbudowaliśmy naszą cywilizację, właśnie się kończą - komentuje Drew Gorin, autor badania z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Według NASA pokrywa lodu na Antarktydzie jest na tyle duża, że topiąc się, mogłaby podnieść średni globalny poziom mórz nawet o 58 metrów, jeżeli stężenie gazów cieplarnianych nadal będzie rosło.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters