Najpierw Trzebnica stała się wyborczą sensacją, bo o tym, kto będzie tam burmistrzem, przesądził jeden głosu. Teraz okazało się, że w jednej z komisji głosy liczyła siostra kandydata, który wygrał. Jedna z kontrkandydatek nie widzi w tym przypadku i złożyła już protest wyborczy.
Pierwszy protest wyborczy już poszedł do sądu w Trzebnicy. - To jest tylko jeden głos, który przeważył o tym, że druga tura się u nas nie odbędzie - mówi Iwona Kurowska, była kandydatka na urząd burmistrza Trzebnicy.
Liczba głosów była nieparzysta, więc właściwie to nawet nie jeden, tylko mniej. - Różnica pół głosu zdecydowała o tym, że nie ma drugiej tury - zwraca uwagę Daniel Długosz, redaktor naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej". - To nie jest pół głosu. To jest jeden głos, który jest tym złotym głosem, który tak naprawdę decyduje - kontrargumentuje Marek Długozima, burmistrz Trzebnicy.
Zobacz więcej: W wyborach samorządowych nawet pół głosu ma znaczenie. Pokazał to przypadek burmistrza Trzebnicy
- To już nie ma znaczenia, czy to jest pół głosu, czy ćwierć głosu, czy jeden głos, czy dwa głosy. Chodzi o to, że naruszony został, w moim przekonaniu, Kodeks wyborczy - twierdzi Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej.
Jak wskazuje redaktor naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej", do naruszenia Kodeksu wyborczego mogło dojść w jednej komisji obwodowej, gdzie liczyła siostra burmistrza. - Tylko mogę nad tym ubolewać. Myślę, że to nie było zamierzone i celowe, gdyż mój członek komisji brał udział we wszystkich wyborach jako członek komisji - zapewnia Długozima.
Sprawie przyjrzy się sąd
W wyborach burmistrza jest trochę inaczej. Państwowa Komisja Wyborcza przypomina, że jeżeli sprawa dotyczy tego samego okręgu, to "wygaśnięcie członkostwa w obwodowej komisji wyborczej następuje w przypadku wyrażenia przez osobę będącą w stosunku do członka komisji małżonkiem, wstępnym, zstępnym, rodzeństwem (...) zgody na kandydowanie"
- Przepis mówi wyraźnie: członkostwo wygasa. Tutaj nie ma potrzeby żadnej decyzji - wskazuje Hermeliński. - Trudno jest mi tutaj wierzyć w przypadek, ponieważ jest to osoba powszechnie znana. Nie wierzę w takie przypadki - mówi była kandydatka na urząd burmistrza Trzebnicy.
Burmistrz zapewnia, że "nikt nie zrobił tego świadomie, celowo", ale sprawie przyjrzy się sąd. - Nie mogę tu niczego przesądzać, ale (sąd - przyp. red.) będzie pewnie rozważał, czy nie zachodzi podstawa do unieważnienia wyborów w tym obwodzie, bo w moim przekonaniu można tutaj mówić o naruszeniu jednej z konstytucyjnych zasad równości wyborów - zwraca uwagę były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. - Została wiceprzewodniczącą, podpisywała protokoły, liczyła głosy. A jak mówi stare przysłowie: nieważne, jak ludzie głosują, ważne, kto liczy głosy - mówi redaktor naczelny "Nowej Gazety Trzebnickiej".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN