Kampanijne hasła a polityczna rzeczywistość. Prezydent Andrzej Duda chce walczyć o reelekcję pod hasłem walki o "Polskę dla każdego". Jego kontrkandydaci odpowiadają, że przez pięć lat mówił i robił coś zupełnie innego.
Prezydent po zakończeniu konwencji spotkał się z tymi, którzy nie zmieścili się w głównej hali.
Spotkanie było wcześniej zaplanowane, ale to co Andrzej Duda do tych osób powiedział, było od początku do końca zaplanowanym przekazem.
- Bardzo ważny jest szacunek. Tego szacunku dzisiaj w Polsce bardzo brakuje - stwierdził prezydent i dodał, że Polska ma być "Polską dla każdego".
Dla pozostałych kandydatów to hasło w ustach prezydenta i w otoczeniu polityków PiS-u po prawie pięciu latach rządów nie zasługuje na pozytywną ocenę
- Ślubował, że będzie prezydentem nas wszystkich. Powinien ślubowania dotrzymać. Powinien z tego się rozliczyć - stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka na prezydenta Koalicji Obywatelskiej.
- Obudził się po pięciu latach i zorientował się, że żyje w nienormalnym państwie - skomentował Robert Biedroń, kandydat Lewicy w wyborach prezydenckich.
- Polska przez te pięć lat została podpalona nienawiścią - zauważył Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat na prezydenta Koalicji Polskiej.
"Miał wszelkie instrumenty, żeby hamować falę hejtu"
To jeszcze jeden w kontekście tych zarzutów ważny fragment wystąpienia Andrzeja Dudy. Słyszeli go na żywo wszyscy najważniejsi politycy PiS-u. - Jest konieczne to, abyśmy starali się prowadzić politykę w sposób taki, by każdy czuł się w tej polityce uszanowany - stwierdził Andrzej Duda. - Także dla tych, którzy myślą inaczej, bo mają do tego prawo. To jest wolność, że każdy może sobie wyznawać to, co mu się podoba. Może mieć taką religię, w jaką wierzy, w to, co wierzy. Może hołdować takiej ideologii, jaka jest mu bliska - napominał.
- Kompletnie niewiarygodny. Pan prezydent był i jest głową państwa przez pięć lat. Miał wszelkie instrumenty, żeby hamować falę hejtu, chamstwa, nienawiści, obłudy i kłamstwa i nie robił tego, bo było to mu na korzyść - zauważył Kosiniak-Kamysz.
- Przypominam, panie prezydencie Duda. To pan był prezydentem przez pięć lat i to pan obserwował to, co się działo w Białymstoku, obserwował szczucie na opozycję, obserwował szczucie na nauczycieli, poniżanie osób z niepełnosprawnościami, poniżanie sędziów - wyliczał Robert Biedroń.
"Prezydent mówi to tylko i wyłącznie w kampanii"
Archiwum jest bogate w wypowiedzi, a ostatnio również w gesty, w których rządzący pokazują swój stosunek do opozycji, osób o innych poglądach czy orientacji seksualnej. Prezydent będzie musiał mierzyć się nawet nie tyle z samymi cytatami, co z tym, jak on w tych sprawach reagował.
- Każdy z obozów politycznych ma tutaj coś, za co może się uderzyć w piersi, no ale w tym momencie ważne jest, żeby na przyszłość unikać eskalacji konfliktu - uważa Jarosław Gowin, wicepremier.
- Prezydent mówi to tylko i wyłącznie w kampanii, bo miał pięć lat na to, aby ten szacunek i tę wspólnotę zbudować - mówi Joanna Scheuring-Wielgus z KKP Lewicy.
Posłanka Lewicy pokazuje zdjęcia, na których widać, że na konwencji Andrzeja Dudy obecny był Bartosz Sokołowski. Kiedyś działacz Młodzieży Wszechpolskiej, który dwa lata temu palił kukłę z wizerunkiem Ryszarda Petru.
- Miliony Polaków stoją za Andrzejem Dudą. Nie wszechpolak z Białegostoku. Miliony, które go wybrały w roku 2015 - przypomina Paweł Mucha, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta.
Bartosz Sokołowski startował też z list PiS-u w wyborach samorządowych.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN