Kolejki nad morzem, kolejki za granicą, kolejki długo po godzinach. Kto przyszedł na wybory przed 21, miał prawo zagłosować i byli tacy, którzy czekali na to kolejne kilka godzin. Frekwencja wynosząca ponad 68 procent to powód do dumy. Wszyscy, którzy głosowali, mogą sobie pogratulować.
Z telefonem albo z psem, na hulajnodze lub na rowerze, po służbie lub przed wyjściem w góry. Ilu wyborców, tyle doświadczeń z głosowaniem w niedzielę. Frekwencja, według danych z niemal wszystkich obwodów, wyniosła ponad 68 procent.
- Jest to rekord, można powiedzieć, wyborów prezydenckich w XXI wieku i prawie sięga rekordowego wyniku z drugiej tury wyborów prezydenckich w 1995 roku - zauważył przewodniczący PKW Sylwester Marciniak.
Polakom nie przeszkodziła epidemia COVID-19 i nie przeszkodziły wakacje. Kolejki do urn stały w miastach, wsiach i za granicą. W miejscowościach turystycznych bywały imponujące.
Najwięcej obywateli zagłosowało w województwie mazowieckim, najwięcej tych z dużych miast - w Warszawie, a najwięcej mieszkańców wsi - w gminie Klwów, gdzie zagłosowało blisko 95 procent uprawnionych.
Kilometry do urny
Polacy za granicą pokonywali kilometry, by zagłosować. Łukasz Supergan do lokalu wyborczego pojechał rowerem - 120 kilometrów w jedną stronę. Niektórzy Polacy za granicą woleli osobiście odwieźć do placówek dyplomatycznych swoje pakiety wyborcze, bo poczta dostarczyłaby je za późno.
W chorwackim Splicie Chorwaci wezwali policję, gdy przed polskim konsulatem honorowym pojawiły się tłumy. Gdy okazało się, że to głosujący Polacy, to pod budynek konsulatu zjechały się chętne do wywiadów media. Godzinami płynęli promami z całej Chorwacji, a potem godzinami czekali w upale na swoją kolej.
- To było tak budujące, to było tak wspaniałe, to było tak cudowne. Nigdy nie byłem złączony w takim objęciu obywatelskiego obowiązku jak właśnie dzisiaj - skomentował wybory Robert Makłowicz, który też głosował w Splicie.
Jak przystało na dobre święto, święto demokracji w chorwackim Splicie trwało do nocy. Ostatni głos oddano po godzinie pierwszej.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN