Wstrząsy w okolicach kopalni Janina. "Mieszkamy jak na bombie"

Źródło:
Fakty TVN
Wstrząsy w okolicach kopalni "Janina". "Mieszkamy jak na bombie"
Wstrząsy w okolicach kopalni "Janina". "Mieszkamy jak na bombie"
Renata Kijowska/Fakty TVN
Wstrząsy w okolicach kopalni "Janina". "Mieszkamy jak na bombie" Renata Kijowska/Fakty TVN

Mieszkańcy Chrzanowa i okolic w Małopolsce mają dość "Janiny". To kopalnia, w której węgiel kopie się coraz głębiej, a konsekwencje są coraz poważniejsze - pękające ściany i uciążliwe wstrząsy w dzień i w nocy. 19 października wstrząs miał ponad trzy stopnie w skali Richtera. Z kopalni wycofano nawet górników.

Gdy ziemia trzęsie się kilka razy dziennie, wywraca życie do góry nogami. - Mieszkamy jak na bombie, bo nie wiadomo, kiedy się coś może wydarzyć - mówi pan Artur, mieszkaniec Zagórza. - Nie możemy się wyspać, my nie możemy odpocząć. To już podchodzi pod nękanie - komentuje Beata Wojciechowska, mieszkanka Chrzanowa.

- W jeden dzień było 10 wstrząsów. Najgorsze jest to, że trzy razy w nocy. My się budzimy. Ja psychicznie jestem wykończona - zaznacza Katarzyna Kawałek, mieszkanka Chrzanowa.

Pękają ściany domów i puszczają nerwy mieszkańców powiatu chrzanowskiego - sąsiadów kopalni Janina. Skarżyli się na nią w "Faktach" TVN już półtora roku temu.

07.05.2023 | Chcą żyć bez strachu, planują protest. "Codziennie są wstrząsy"
Chcą żyć bez strachu, planują protest. "Codziennie są wstrząsy"Renata Kijowska | Fakty TVN

18 października przeżyli sześć wstrząsów. Magnituda jednego z 19 października przekroczyła trzy w skali Richtera i granice wytrzymałości mieszkańców.

- To się zdawało, że cały sufit leci. Grzejniki chodziły, wszystkie rury - opowiada pani Maria, mieszkanka Zagórza. - W sobotę było po prostu tragicznie: babciu, babciu, co się dzieje - wtóruje jej Katarzyna Kawałek.

"Jesteśmy terroryzowani przez dwa tysięcy ludzi"

To wszystko w kilka dni po porozumieniu z mieszkańcami, że kopalnia o połowę zmniejszy wydobycie na eksploatowanej właśnie ścianie.

- Tu mamy do czynienia z naturą, nie da się tego tak wszystkiego jeden do jednego zaprogramować. Mamy nadzieje, że efekty tego spowolnienia będą niebawem widoczne - komentuje Paulina Mikołajczyk z Południowego Koncernu Węglowego.

- Padły tutaj słowa ze strony zarządu kopalni, że będziemy musieli się do tego przyzwyczaić. No ja nie przyzwyczaję się do tego na pewno - mówi Mariusz Gajewski, mieszkaniec Zagórza.

- Wiemy, co czują ludzie mieszkający przy wulkanach, albo tam, gdzie są trzęsienia ziemi. Jesteśmy terroryzowani przez dwa tysiące ludzi, którzy pracują na kopalni, którzy uważają, że poza kopalnią nie ma żadnego życia - mówi Beata Wojciechowska.

CZYTAJ TAKŻE: Wstrząs w kopalni, mieszkańcy odczuli drgania

Geologia sprawia, że w tej małopolskiej kopalni, inaczej niż w kopalniach na Górnym Śląsku, duża część energii ze wstrząsów "idzie" nie do wewnątrz, a na powierzchnię. Bezpieczniej dla załogi, gorzej dla mieszkańców, a im wydobycie schodzi niżej, tym wstrząsów więcej.

- Nasi sąsiedzi pracują w tym miejscu. Nikt nie chce, żeby ktoś tracił pracę, ale też nikt nie chce, żeby sypały się domy - wskazuje Martyna Cygan, mieszkanka Chrzanowa.

- Jeśli nie byłoby eksploatacji, to nie byłoby wstrząsów. Natomiast to jest węgiel dla elektrowni. To jest największy zakład górniczy w powiecie. Czy naprawdę jesteśmy na to gotowi, czy jednak jak ma padać, to bierzemy parasol i trochę mokniemy? - odpowiada prof. Marek Cała z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, członek Zespołu do spraw Tąpań w Zakładzie Górniczym "Janina".

Parasolem ma być rozpraszanie energii, podkładanie ładunków wybuchowych i powodowanie kontrolowanego pękania górotworu.

Kopalnia zapewnia, że wstrząsy nie są groźne. Ale im więcej pęknięć, tym więcej strachu, także o szczelność instalacji gazowych. - Wszystko się trzęsie i człowiek się zastanawia: czy coś odpadnie, czy nie odpadnie i ile ta konstrukcja w domu wytrzyma - mówi jeden z mieszkańców Chrzanowa.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

W sześciopiętrowym budynku na siedmiu tysiącach metrów kwadratowych kosztem ponad stu milionów złotych powstało w Poznaniu laboratorium policyjne. Żeby badać auta, broń, narkotyki czy DNA - szybko i dokładnie. To jedna z najnowocześniejszych takich placówek w Europie.

W Poznaniu otwarto najnowocześniejsze laboratorium policyjne w Polsce. Inwestycja kosztowała ponad 100 milionów złotych

W Poznaniu otwarto najnowocześniejsze laboratorium policyjne w Polsce. Inwestycja kosztowała ponad 100 milionów złotych

Źródło:
Fakty TVN

Miesiąc po powodzi w szkole nie ma ogrzewania i ciepłej wody, a aula, sala gimnastyczna, kuchnia i stołówka są doszczętnie zniszczone. Tak jest we Wleniu. Ponad 200 uczniów wciąż nie może wrócić do klas.

Szkoła we Wleniu wciąż mierzy się ze skutkami powodzi. Ponad 200 uczniów nadal nie może wrócić do klas

Szkoła we Wleniu wciąż mierzy się ze skutkami powodzi. Ponad 200 uczniów nadal nie może wrócić do klas

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

- Nie we wszystkich formułach jesteśmy obecni, lepiej by było, gdyby Polska była zaproszona - tak o spotkaniu przywódców czterech krajów w Berlinie w sprawie między innymi Ukrainy mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jednocześnie zaznaczył, że to "było spotkanie zorganizowane na chybcika" i "nie zapadły tam żadne decyzje".

Sikorski o spotkaniu "zorganizowanym na chybcika". "Tam nie zapadły żadne decyzje"

Sikorski o spotkaniu "zorganizowanym na chybcika". "Tam nie zapadły żadne decyzje"

Źródło:
TVN24

Marcin Mastalerek chyba miał zły dzień i jakoś słabo napisał przemówienie panu prezydentowi. Myślę, że jak pan prezydent Duda zobaczył wieczorne serwisy, to sam się złapał za głowę, jak karykaturalne przemówienie wygłosił - powiedział w "Faktach po Faktach" Marcin Kierwiński (PO), komentując orędzie prezydenta Andrzeja Dudy.

"Myślę, że prezydent sam się złapał za głowę"

"Myślę, że prezydent sam się złapał za głowę"

Źródło:
TVN24

Nie ma pieniędzy, pracy, podstawowych produktów żywnościowych, a teraz nie ma nawet prądu. Na Kubie doszło do awarii głównej elektrowni zaopatrującej wyspę w prąd, co doprowadziło do blackoutu. Ta przepiękna wyspa u wybrzeży Stanów Zjednoczonych to skansen, którego gospodarka zatrzymała się w rozwoju z powodu komunistycznej dyktatury, a teraz życie Kubańczyków skomplikował jeszcze sezon huraganów - wyjątkowo niszczycielskich w tym roku.

Huragany, zamknięte szkoły, brak prądu i jedzenia. "Jesteśmy na skraju całkowitego upadku"

Huragany, zamknięte szkoły, brak prądu i jedzenia. "Jesteśmy na skraju całkowitego upadku"

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS