O ponad 100 procent poszły w górę w ciągu roku ceny opału. Nie ma żadnego innego tak szybko drożejącego towaru w Polsce. Dla Polaków to może być ciężka zima, dlatego rząd chce pomóc, ale ustawa jest pełna dziur. Stracić mogą spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe, sprzedawcy węgla - a nie wiadomo, czy dotowanego surowca wystarczy. Eksperci wskazują, że gdy skończy się kryzys, zwycięzcami mogą być państwowe spółki, które zdominują rynek.
Rachunki mrożą krew w żyłach. - Jeden na kwotę 9 tysięcy 448 złotych i drugi na 24 tysiące 478 złotych, po podwyżce - informuje Andrzej Haraj, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 6 w Kołobrzegu.
W maju inflacja wyniosła 13,9 procenta rok do roku, opał w ciągu roku zdrożał o 101,5 procenta. W porównaniu z nim podwyżki cen gazu i paliw nie wydają się aż tak straszne.
Im bliżej będziemy okresu jesienno-zimowego, tym te ceny mogą być wyższe i mogą być braki, które będą zmuszały do ograniczeń dostaw ciepła - uważa Andrzej Olichwiruk, prezes Miejskiej Energetyki Cieplnej w Kołobrzegu.
- Tu jest ogromna rola rządu, aby wesprzeć systemem dopłat również energetyki cieplne, czyli zakłady, które produkują ciepło dla indywidualnych odbiorców - uważa prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska.
Zapowiadany przez rząd projekt ustawy ma dać klientom indywidualnym prawo do zakupu trzech ton węgla za 996 zł za tonę. A co ze spółdzielniami i wspólnotami?
- Jeśli taka spółdzielnia lub wspólnota otrzyma pełnomocnictwo od osób mieszkających w tych mieszkaniach, to wtedy będzie mogła skorzystać z tych cen gwarantowanych na jedno gospodarstwo. Zgodnie z ustawą jest maksymalna ilość węgla na poziomie trzech ton - odpowiada Aleksander Brzózka, rzecznik prasowy Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Co niepokoi ekspertów?
Ekspertów niepokoi to, że ustawa nie jest wprost adresowana tylko do tych, którym z powodu tzw. "ubóstwa energetycznego" zimy bez wsparcia nie uda się przetrwać.
- Mamy dzisiaj obniżanie do absurdalnie wręcz niskiego poziomu ceny węgla dla tych osób, które ustawią się w kolejce, albo które kupią przez internet - wskazuje Bartłomiej Derski, ekonomista z portalu Wysokienapiecie.pl
- Będzie pojawiała się pokusa, żeby ten węgiel kupiony taniej później odsprzedać po prostu po wyższej cenie, więc pytanie, jakie rozwiązania zostały zastosowane w ustawie, by do takiej sytuacji nie dopuścić - zwraca uwagę Robert Tomaszewski, analityk ds. energetycznych "Polityka Insight".
Pytanie też, kto chce zarabiać mniej, gdy może więcej? Firmy, które będą sprzedawać węgiel po 996 złotych za tonę, czyli trzy razy taniej niż po cenie rynkowej, mają dostać 750 złotych dopłaty za każdą sprzedaną tonę.
- Największy wysiłek prawdopodobnie spadnie na spółki Skarbu Państwa, które w zamian dostaną coraz większą połać tego rynku. Gdy skończy się kryzys, może się okazać, że zostanie dominacja spółek Skarbu Państwa na tym rynku - wskazuje Wojciech Jakóbki, ekspert ds. energetyki, redaktor naczelny portalu Biznesalert.pl.
Może nie zimne kaloryfery, ale oszczędzanie czeka wszystkich. - Jeden stopień mniej, jeśli ktoś ma 22 stopnie, a obniży do 21, no to jest zdrowiej, ale też o 7 procent mniej energii elektrycznej, którą trzeba zużyć - zwraca uwagę Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania.
Może tych pytań byłoby mniej, gdyby było w Polsce więcej odnawialnych źródeł energii, więcej w przeszłości troski o przyszłość.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24