Niezwykłe narodziny Emilki. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją"

22.08.2020 | Niezwykłe narodziny we Wrocławiu. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją"
22.08.2020 | Niezwykłe narodziny we Wrocławiu. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją"
Maria Mikołajewska | Fakty TVN
22.08.2020 | Niezwykłe narodziny we Wrocławiu. "Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją"Maria Mikołajewska | Fakty TVN

Niesamowite narodziny w szpitalu we Wrocławiu. Emilka jest cała i zdrowa i jest już na świecie, ale jej mama nawet o tym nie wie. Ponad 5 miesięcy temu kobieta miała zawał serca i od tamtej pory ma trwale uszkodzony mózg. Lekarze zrobili wszystko, żeby Emilka żyła, a teraz jej tata robi wszystko, żeby dać radę z piątką dzieci.

Po sześciu dniach od narodzin Emilka wreszcie może spokojnie spać. Jest bezpieczna.

Mama Emilki jest w stanie wegetatywnym od 11. tygodnia ciąży. Dziewczynka miała niewielkie szanse na przeżycie, ale udało się jej.

- Jesteśmy dumni z tego. Bardzo dumni jesteśmy, jako cały zespół pielęgniarski, lekarski również - twierdzi Mirosława Malika, pielęgniarka z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu.

Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu walkę o życie Emilki i jej mamy zaczęli 13 marca. Kobieta w dziesiątym tygodniu ciąży dostała zawału serca. Dzięki szybkiej reakcji jej kilkuletnich synów, którzy wezwali karetkę, natychmiast trafiła do szpitala.

- Kluczowe było szybkie otwarcie zamkniętej tętnicy, która spowodowała zawał - informuje dr hab. Tomasz Roleder, ordynator Oddziału Kardiologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu.

Szybka decyzja lekarzy

Życie kobiety trzeba było ratować szybko, ale i bardzo ostrożnie. Do takich operacji potrzebna jest duża dawka promieniowania.

- Ja w zasadzie w swojej karierze się pierwszy raz spotkałem z taką sytuacją. Zminimalizowaliśmy dawkę promieniowania, okryliśmy ciężarną macicę tak, żeby tego promieniowania jak najmniej pochłaniało dziecko - tłumaczy Robert Świątko, starszy asystent Oddziału Kardiologii.

Kolejne 22 tygodnie to była stała opieka pielęgniarek i lekarzy wielu specjalizacji.

Okazało się, że w wyniku zawału kobieta doznała głębokiego uszkodzenia mózgu. Żyje, ale nie ma kontaktu z otoczeniem.

- Po 24. tygodniu wzmogliśmy znacząco monitorowanie pacjentki, aż w pewnym momencie krytycznym, w ostatni poniedziałek, serce pacjentki zaczęło zwalniać. W tej sytuacji podjęliśmy decyzję, że nie będziemy czekać do czwartku, kiedy to planowaliśmy pierwotnie dokonać rozwiązania, a zrobimy to natychmiast - mówi Bernard Zając, lekarz kierujący Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii.

Emilka urodziła się w 33. tygodniu ciąży. Jest zdrowa, ale jako późny wcześniak musi spędzić jakiś czas w inkubatorze.

Na kangurowanie do córeczki przyjeżdża tata, który pod opieką ma jeszcze czwórkę dzieci.

- Udało się osiągnąć takie okienko, bardzo wąską przestrzeń, w której matka nie była wystarczająco dotleniona, a płód miał jeszcze tyle dobrych warunków, żeby przetrwać tę kryzysową sytuację. Cudów w medycynie nie ma, jest to ciężka praca lekarzy - objaśnia ginekolog dr Grzegorz Południewski.

Mama Emilki trafi do hospicjum, a jej tata, który w opiece nad dziećmi został sam, prosi w internecie o wsparcie i dziękuje lekarzom za swój "mały wielki cud".

Zbiórka na rzecz rodziny Emilki prowadzona jest na platformie Pomagam.pl

Autor: Maria Mikołajewska / Źródło: Fakty TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24