9-letni Sasza i 13-letni Artem mają ciężkie poparzenia i szpecące blizny - w szpitalu w Łęcznej takie dzieci mają szansę na pomoc, bo w Ukrainie w tej chwili tej szansy by nie dostały. Są w rękach świetnych lekarzy z Polski i Stanów Zjednoczonych.
Pierwsze dzieci już przeszły operacje. Większość jest po ciężkich wypadkach. Wszystkie nie miały szans na normalne leczenie w Ukrainie. 9-letniemu Saszce lekarze usuną blizny. Gdy miał półtora roku, wylał na siebie wrzące mleko. - Jeździliśmy do Lwowa. Plany leczenia jednak legły w gruzach przez "dobrych sąsiadów" z Rosyjskiej Federacji - mówi Oksana Leskiw, mama Saszy.
Przed wojną też nie zawsze były warunki do leczenia. Artem bardzo długo czekał na zabieg. Ma 13 lat i od niemowlęctwa żyje z bliznami po ciężkim oparzeniu klatki piersiowej i ręki. - Jak miał jedenaście miesięcy, postawiłam czajnik z wrzącą wodą, a on za niego pociągnął - wspomina Nina Nikonorowa, mama Artema.
Jest też inny nastolatek - również o imieniu Artem. - Wyszedł z kolegą przed dom rozpalić ognisko i żeby lepiej się paliło, dolał benzyny, która wybuchła mu na twarz, szyję i ręce - mówi Ola Netreba, mama Artema.
Inny chłopiec ma tak duże poparzenia trzeciego stopnia, że nie chce się pokazywać. - Ogień wypalił mu skórę i włosy na głowie. Kiedy go przywieźli, był cały czerwony. Jego młodszy brat nawet go nie rozpoznał - mówi Irina Haleta.
Międzynarodowa współpraca
Wszystkim tym dzieciom lekarze usuną blizny, aby mogły normalnie rosnąć i się rozwijać. Szpital w Łęcznej ma dobry oddział leczenia oparzeń, a do tego Polakom przyjechali pomagać Amerykanie z Bostonu. - Cała akcja jest organizowana wspólnie przez szpital w Łęcznej i Klinikę Chirurgii Plastycznej w Bostonie. Ona wzięła się z naszej wcześniejszej współpracy w transporcie i opiece nad dziećmi, które z Ukrainy były transportowane do leczenia w Stanach Zjednoczonych - mówi Krzysztof Bojarski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Łęcznej.
- To były całe miesiące ciężkich przygotowań, rozmów, organizowania transportu i zgrywania części medycznej ukraińskiej z polską i amerykańską - dodaje doktor Gennadiy Fuzaylov, lekarz medycyny ratunkowej, anestezjolog dziecięcy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Bostonie.
Dzieci pochodzą z różnych stron Ukrainy. Maria Owdijenko na przykład z Kijowa. W jej przypadku nie chodzi akurat o usuwanie blizn po oparzeniu. - Urodziłam się z wadą wrodzoną. Mam zrośnięte palce na lewej ręce no i marzę o tym, żeby mieć dwa oddzielne, równe palce - tłumaczy Maria.
Niezależnie od trudnej historii każdego z tych dzieci - tak naprawdę chodzi o to samo. O powrót do normalnego życia.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN