Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w niedzielę zorganizował konferencję prasową przed jedną ze stacji Orlenu w Warszawie. Mówił na niej między innymi o wysokich cenach paliw. W czasie gdy przemawiał, ceny na stacji spadły o 15 groszy. Rzeczniczka PKN Orlen w poniedziałek wyjaśniła, że wynikało to z awarii na stacji.
Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz zorganizował w niedzielę konferencję przy jednej z warszawskich stacji Orlenu. Domagał się między innymi obniżenia cen paliw nawet o połowę. Po kilku minutach jego przemówienia cena paliwa na stacji, przed którą zorganizowano konferencję, spadła o 15 groszy.
- Naprawdę ja nie zdawałem sobie sprawy, że my mamy taką sprawczość. W ciągu pięciu, siedmiu minut ceny benzyny o 15 groszy poleciały w dół - skomentował sytuację lider PSL.
Na stacji, przed którą odbyła się konferencja szefa ludowców, niższe ceny paliwa utrzymały się aż do poniedziałku.
Tymczasem na dwóch innych stacjach Orlenu w Warszawie, oddalonych od tamtej dosłownie o parę ulic, różnica w cenie wynosiła nawet 18 groszy na litrze.
- Ruszajmy na stacje Orlenu, róbmy konferencje prasowe, to może w poniedziałek cena spadnie o kolejne 15 groszy - skomentował sytuację Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Doszło do awarii
W trakcie niedzielnej konferencji szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego na stacji pojawiła się rzeczniczka PKN Orlen Joanna Zakrzewska, która nie polemizowała z argumentami o wysokich cenach, za to przeprowadziła wywód godny polityka - mówiła między innymi o czasach, gdy rządziła koalicja PO-PSL.
W 2011 roku, gdy rządziła koalicja PO-PSL, za litr benzyny trzeba było zapłacić około 5 złotych i 26 gorszy. Dziś za litr benzyny trzeba zapłać około 5 złotych i 69 groszy.
- Ten obecny poziom 75 dolarów za ropę brent doprowadził do wzrostu cen tym bardziej, że w ostatnim czasie złotówka nieco się osłabiła - wyjaśnia Urszula Cieślak, ekspertka rynku paliw BM Reflex.
Wtedy - w 2011 roku - baryłka ropy kosztowała ponad 108 dolarów, dziś kosztuje około 75 dolarów. Dziesięć lat temu sporo tańszy był dolar, ale gdy przeliczymy cenę baryłki na złotówki, wychodzi, że paliwo na rynkach światowych jest dziś tańsze niż w 2011 roku. Na rynkach, ale nie na polskich stacjach.
Dziesięć lat temu, gdy cena paliwa wynosiła 5,26 złotych za litr, a baryłka ropy kosztowała ponad 108 dolarów, politycy PiS-u krytykowali rządzących za to, co się dzieje na stacjach i postulowali obniżenie akcyzy.
Teraz podatki w cenie paliwa nawet wzrosły, a w odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie spadają, słyszymy od polityków PiS-u, że "mamy do czynienia z regulacyjną presją Unii Europejskiej".
Jednak Unia Europejska ustala jedynie minima, które są niższe niż stawki obowiązujące w Polsce.
Rzeczniczka Orlenu wyjaśniła w poniedziałek, że w niedzielę na stacji za plecami prezesa Kosiniaka-Kamysza doszło do awarii. - Na pewno nie było cudu. Proza życia - dodała Zakrzewska.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24