Wpadli do banku w Gdańsku z pistoletem na wodę i zagrozili, że to jest napad. Po chwili jednak dodali, że to żart, ale zrobiło się poważnie, kiedy do akcji wkroczyli prawdziwi policjanci. Konsekwencje też będą poważne, bo w grę wchodzi grzywna albo nawet areszt. Jak informują służby, takie "żarty" zdarzają się coraz częściej.
Do banku w centrum Gdańska weszło dwóch mężczyzn. Zaczęli jak zwykli klienci, ale jeden z nich postanowił spłatać figla i wyciągnął plastikowy pistolet na wodę.
- Skierował w stronę jednego z pracowników pistolet-zabawkę, po czym powiedział, że jest to napad. Oczywiście po chwili dodał, że to jest żart, natomiast procedura napadowa została już uruchomiona - informuje asp. szt. Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Mężczyźni wyszli z banku, ale daleko nie zaszli, bo po kilku minutach leżeli na chodniku. Zostali skuci i zawiezieni na komisariat, gdzie tłumaczyli się ze swojego "żartu". Konsekwencje mogą być niezbyt śmieszne. W grę wchodzi grzywna albo nawet areszt.
- Takie miejsca jak bank czy lotnisko to nie są miejsca na tego typu żarty - podkreśla Chrzanowski
"Powiedziała, że ma bomby i narkotyki w bagażu"
Podobne wydarzenie miało miejsce na lotnisku w Poznaniu podczas odprawy pasażerów odlatujących do Londynu. - (Mężczyzna - przy. red.) powiedział, że ma w bagażu granaty. Na miejscu natychmiast znaleźli się funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych Straży Granicznej, którzy szczegółowo sprawdzili bagaż mężczyzny - relacjonuje mjr Andrzej Jóźwiak z Komendy Głównej Straży Granicznej.
Niczego podejrzanego w bagażu nie było mężczyzny nie było, ale nie obyło się bez konsekwencji. - 32-latek otrzymał 300-złotowy mandat, a kapitan samolotu zdecydował, że nie wpuści go na pokład - informuje Jóźwiak.
Zasadniczo pasażerowie znają "reguły gry", ale takie "żarty" czasami się zdarzają. - 54-letnia mieszkanka Warszawy podczas odprawy powiedziała, że ma bomby i narkotyki w bagażu - informuje Jóźwiak. Kobieta leciała na wakacje do Egiptu. Podróż skończyła się jednak w Warszawie. Pani dostała też 500 złotych mandatu.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Gdańsku