"Głównym celem projektu jest zmiana właściciela jednej z największych stacji prywatnych" - to opinia prawna Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w sprawie projektu ustawy anty-TVN. Projekt autorstwa posłów PiS jest w Sejmie, pod obrady może trafić już w środę, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, bo partii rządzącej brakuje głosów.
Pytanie, co może wydarzyć się w Polsce, gdy zabraknie w niej wolnych mediów, zadaliśmy ludziom, którzy w różnym czasie i w różnych okolicznościach walczyli o to, by wolność słowa i tym samym prawo do opisywania rzeczywistości przez wolne media nie było w Polsce niszczone.
- Społeczeństwo byłoby amputowane od wiedzy, od krytyki, od niezależności - odpowiedziała Barbara Labuda, działaczka opozycji w PRL. - To jest eliminacja jakiegokolwiek pluralizmu, jakiegokolwiek zróżnicowania opinii - stwierdził Aleksander Smolar z Fundacji im. Stefana Batorego.
Z kolei zdaniem profesor Ewy Łętowskej, sędzi Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, bez wolnych mediów "będziemy w ślepy sposób jako obywatele prowadzeni w niewiadomym kierunku". - Każde prawo, ale to absolutnie każde, proponowane przez kogokolwiek, ma zawsze swoją ciemną stronę - dodaje.
Dla działaczy opozycji w czasach PRL niezależne od władzy media są fundamentem demokracji.
"Instrumentalizacja prawa dla interesów partyjnych"
Każdy z naszych rozmówców, podkreślając wagę i zagrożenie, jakie niesie za sobą ustawa, którą chce uchwalić Prawo i Sprawiedliwość, a która wprost uderza w telewizję TVN, odwołuje się do słów autora projektu - posła Marka Suskiego, który wprost stwierdził, że chodzi o to, żeby mieć wpływ na stację TVN.
- To jest marzenie, żeby ludzie znali tylko jedną wersję wydarzeń i tylko jeden sposób interpretowania rzeczywistości - uważa Aleksander Smolar z Fundacji im. Stefana Batorego.
W podobnym tonie wypowiada się sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. - Pluralizm medialny jest gwarancją, przynajmniej przy wyborach, zachowania względnej równowagi tych, którzy w tych wyborach uczestniczą jako kandydaci - mówi prof. Ewa Łętowska.
Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka celem projektu PiS-u jest zmiana właściciela jednej z największych prywatnych stacji w taki sposób, by "partia mogła mieć wpływ na rozpowszechnianie przez tego nadawcę treści".
"Rażący przejaw instrumentalizacji prawa dla realizacji interesów partyjnych, niezgodny z gwarancjami swobody wypowiedzi, zasadą demokratycznego państwa prawnego i unijną zasadą swobodnego przepływu kapitału" - możemy przeczytać w oświadczeniu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Dyskusja w sprawie koncesji dla TVN24
Równolegle do dyskusji nad ustawą PiS-u toczy się też ta w sprawie przedłużenia koncesji telewizji TVN24. Decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wciąż nie ma, choć brak jest podstaw prawnych, by koncesji nie przedłużać.
Wniosek w sprawie przedłużenia koncesji dla TVN24 leży od 17 miesięcy na biurku przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
- Najpierw nic się nie działo przez ponad rok, a potem słyszymy bardzo różne argumenty za tym, że ten stan należy przewlekać, zastanawiać się, a może tej koncesji nie dać. To jest już działanie poza granicami prawa - uważa Jan Dworak, były szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
We wtorek poseł Marek Suski był pytany przez reporterkę TVN24 o to, czy projekt ustawy anty-TVN będzie przegłosowywany na najbliższym posiedzeniu Sejmu. - Niech mnie pani nie męczy, bo ja z TVN nie rozmawiam - odparł Suski.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24