Ustawa abolicyjna już zaraz wejdzie w życie, a to oznacza, że PiS i prezydent zapewnili niektórym bezkarność. Chodzi na przykład o wójtów i burmistrzów, którzy przekazali Poczcie Polskiej spisy wyborców. Prawnicy wtedy alarmowali, że łamane jest prawo. Jeden sąd już nawet potwierdził to wyrokiem.
Podpis prezydenta praktycznie zamyka sprawę wyborów kopertowych. Opozycja jednak mówi o ustawie o bezkarności, a PiS o ochronie tych, którzy działali w dobrej wierze.
- Działanie propaństwowe powinno być prawnie chronione - mówi Rafał Bochenek, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
Był sam środek pandemii, gdy władza za wszelką cenę dążyła do tego, by zorganizować wybory prezydenckie. Przeprowadzenie wyborów kopertowych zlecono więc Poczcie Polskiej, co sądy już uznały za nielegalne. Wówczas władza poleciła samorządom, by przekazały poczcie spisy wyborców, co również było niezgodne z prawem.
Szacuje się, że nasze dane przekazało blisko 20 procent włodarzy gmin. Wobec części trwają już śledztwa, niektórzy mają zarzuty, trwa kilka procesów, a jeden wójt usłyszał skazujący wyrok.
- Nie może być tak, że ci dobrzy, ci którzy starali się za wszelką cenę, żeby te wybory przeprowadzić, będą ich spotykały nieprzyjemności - komentuje Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
PiS w trybie ekspresowym przyjęło ustawę, która mówi, że wobec tych, którzy przekazali dane poczcie, nie wszczyna się postępowania, a już wszczęte - umarza się. Wszystkie orzeczone prawomocnie kary nie podlegają wykonaniu, a skazania ulegają zatarciu.
- Ta ustawa i całe to działanie PiS-u pokazuje istotę, po co oni są u władzy - żeby byli bezkarni - uważa Borys Budka, poseł Platformy Obywatelskiej.
Opozycja wskazuje, że w ustawie nie ma zapisu o tym, że organizacja wyborów odbyła się legalnie. Odbyła się nielegalnie, ale nikt nie poniesie za to konsekwencji.
- Absolutnie mają świadomość tego, że złamali prawo w sposób jawny - komentuje Adam Szłapka, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Brak konsekwencji dla rządzących
Prawo i Sprawiedliwość zasłania się pandemią i mówi, że ważniejsze było dbanie o zdrowie ludzi. Jednak prawnicy i opozycja alarmowali wtedy, że wybory pocztowe będą niezgodne z prawem.
- To był trudny czas pandemii. Chodziło przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom - przekonuje Rafał Bochenek, rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
Tyle, że o tym, kto złamał prawo, powinny decydować sądy - mówią prawnicy i dodają, że ustawą to władza zastępuje sądy.
- Nie może władza dać sama sobie licencji na bezkarność, bo to by oznaczało, że może już dowolnie już naruszać przepisy, działać bez podstawy prawnej i nie będzie za to żadnej kary - zwraca uwagę dr hab. Maciej Małecki, prezes Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego.
Sądy do tej pory uznały, że prawo złamali choćby premier i minister cyfryzacji. Ponadto stwierdziły, że organizacja wyborów z pominięciem Państwowej Komisji Wyborczej była nielegalna, ale o żadnej odpowiedzialności dalej nie ma mowy.
- Odpowiedzialnością obarcz się tych, którzy realnie wykonywali zlecone zadania czy polecenia, a ten kto wydał te polecenia jest bezkarny - ocenia Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy.
Wicepremier Jacek Sasin na wybory kopertowe wydał ponad 70 milionów złotych. Wybory się nie odbyły, ale nikt nie poniósł za to konsekwencji.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24