Już nie tylko środki z Krajowego Planu Odbudowy są zagrożone. Bruksela nie wypłaci polskim regionom funduszy z programów polityki spójności, dopóki polskie władze nie spełnią podstawowych warunków. Chodzi między innymi o przestrzeganie unijnego prawa i zasad praworządności.
Międzyrzec Podlaski właśnie remontuje ulice i odnawia chodniki, ale wybudować obwodnicy bez unijnych pieniędzy już nie da rady.
- Musimy działać wszyscy tak, aby te pieniądze do Polski trafiły - apeluje Paweł Łysańczuk, wiceburmistrz Międzyrzeca Podlaskiego.
Komisja Europejska właśnie zatwierdziła jeden z największych programów tak zwanej polityki spójności. Polska może w nim liczyć na ogromną sumę - 24 miliardów euro. To ponad 116 miliardów złotych, które mogą trafić bezpośrednio do polskich samorządów.
- Te pieniądze mogłyby wspomóc samorządy, które borykają się dziś z bardzo trudnymi problemami budżetowymi - uważa Marek Gryglewski, wiceprezydent Pabianic. - To są pieniądze, które mogłyby pójść na szkoły, na inwestycje, na drogi - dodaje Piotr Grzelak, wiceprezydent Gdańska.
Komisja Europejska w sprawie miliardów euro stawia jasny warunek. Jak przekazała unijna komisarz ds. spójności Elisa Ferreira, "wypłaty są uzależnione od spełnienia warunków podstawowych, w tym stosowania Karty Praw Podstawowych". Chodzi więc o praworządność i zakaz dyskryminacji. To pokłosie choćby słynnych uchwał o strefach wolnych od LGBT.
- To jest katastrofa, ponieważ te pieniądze nam się po prostu należą - komentuje Robert Biedroń, eurodeputowany Lewicy.
Komisja Europejska stawia sprawę jasno - dopóki rząd nie zacznie przestrzegać prawa, dopóty pieniądze do regionów nie trafią. To znaczy, że samorządy przez dotychczasową politykę władzy centralnej nie dostaną na razie ani eurocenta.
- Polacy bardzo czekają na te pieniądze i bardzo chcą, żeby te pieniądze pracowały na rozwoju naszego kraju - zwraca uwagę Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu, posłanka Platformy Obywatelskiej.
W tle sprawa KPO
Polityka spójności to pieniądze, które trafiają bezpośrednio do mieszkańców - na lokalne drogi, chodniki, autobusy i kulturę. To też środki na lokalny transport, zdrowie czy zieloną energię.
Wojkowice na Śląsku chcą wyremontować i ocieplić miejski ośrodek kultury. Dzięki temu chcą płacić niższe rachunki.
- Jeżeli nie będzie tych środków, nie będzie tych programów, to absolutnie my będziemy pozbawieni możliwości realizacji takiego działania - informuje Tomasz Szczerba, burmistrz Wojkowic.
Z Brukseli płyną sygnały, że z powodu łamania przez rząd zasad praworządności, wstrzymywane mogą być też kolejne fundusze dla Polski. Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy już dawno powinny być w Polsce. Powinny być inwestowane, by odbudować gospodarkę po pandemii.
- Zostaliśmy okradzeni z tych pieniędzy. One już powinny w tej chwili pracować - podkreśla Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej.
Unijne środki mogą popłynąć do polski, jeśli do orzekania wrócą sędziowie odsunięci od pracy, a władza zrezygnuje z upolitycznionego systemu dyscyplinarnego. Jednak zamiast to zrobić, władza straszy Unię Europejską procesem. - Jestem pewien, że one będą. Jeśli nie będą, to ja twierdzę wprost, że będziemy występować do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zapłatę - przekazał Henryk Kowalczyk, wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
- Za politykę Kaczyńskiego i Ziobry obrywają, nasze regiony, nasi samorządowcy. Oni wiedzą, co z tymi pieniędzmi zrobić, bo mają je zaprojektowane - uważa Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Autor: Michał Tracz / Źródło: Fakty TVN