Armia Putina atakuje w Ukrainie nie tylko tam, gdzie się toczą walki, ale także tam, gdzie udzielana jest pomoc. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) obliczyła, że przychodnie i szpitale od lutego 2022 roku były atakowane przez Rosje niemal dwa tysiące razy.
Rosja od dwóch lat niszczy systematycznie nie tylko ukraińskie siły zbrojne i krytyczną infrastrukturę, ale też ochronę zdrowia. Światowa Organizacja Zdrowia obliczyła, że przychodnie i szpitale od początku inwazji 24 lutego 2022 roku były atakowane przez wojska Putina niemal dwa tysiące razy.
W zeszłym miesiącu świat obiegły dramatyczne zdjęcia zniszczonego specjalistycznego szpitala dziecięcego Ochmatdyt w Kijowie. Tego samego dnia, tylko że kilka godzin później, rosyjskie rakiety spadły także na klinikę położniczo-ginekologiczną.
ZOBACZ TAKŻE: Polak w Donbasie: Rosjanie polują na personel medyczny
- Jesteśmy świadkami rażącego lekceważenia podstawowych zasad prawa humanitarnego - ocenił dr Emanuele Bruni, kierownik ds. globalnych zagrożeń zdrowotnych w Biurze Krajowym WHO w Ukrainie. - Tracimy współpracowników: przedstawicieli służby zdrowia, pielęgniarki, lekarzy, ratowników medycznych - powiedział dr Jarno Habicht, przedstawiciel WHO na Ukrainie.
Szpitale i medycy pod ostrzałem
Z powodu wojny nie wiemy dokładnie, ilu dotąd zginęło w Ukrainie pracowników ochrony zdrowia, ale wystarczy zapytać kogoś stamtąd, żeby przekonać się, jak dramatycznie wielkie muszą to być straty. - Znam już wśród moich kolegów, znajomych, ponad 20 osób, które zginęły. Na początku wojny zginął lekarz otolaryngolog, z którym pracowałem kiedyś w szpitalu w Kijowie. On zginął podczas pracy na bloku operacyjnym - wyznaje Mykola Szpakowski, chirurg z Fundacji Centrum Polsko-Ukraińskie.
Dwa lata temu zginął personel i pacjenci szpitala w Mariupolu. Zdjęcia zniszczonej placówki obiegły wtedy cały świat. W ciszy jednak giną ludzie w dziesiątkach innych szpitali. Nie sposób wymienić i pokazać wszystkich. Atakowane są również szpitale psychiatryczne i pediatryczne. Trudno się zatem dziwić, że ochrona zdrowia w Ukrainie stała się mobilna - pacjenci i personel ciągle uciekają.
Niektórzy muszą na dalsze leczenie wyjechać za granicę, inni na stałe przeprowadzają się do schronów i piwnic. - Wielu naszych kolegów medyków zginęło i pewnie jeszcze zginie, dlatego służby medyczne, które pracują na Ukrainie, walczą nie tylko z potencjalną śmiercią pacjenta, ale także z widmem własnej śmierci - zwraca uwagę Damian Duda, ratownik pola walki, członek Fundacji "W międzyczasie". Dlatego tak ważne jest wciąż stałe wsparcie z Polski.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Reuters