Kaja ma zaledwie sześć lat i już trzeci raz mierzy się z nowotworem. Choroba wraca, ale dziewczynka jest bardzo dzielna. Rodzice i lekarze robią wszystko co można. Ratunkiem dla Kai jest terapia, którą prowadzi jedynie klinika w Niemczech. Leczenie kosztuje 4 miliony złotych.
Kaja Czerwińska w grach planszowych nie ma sobie równych i dmucha na kostki, żeby swoim szczęściem podzielić się ze swoją mamą. Niestety Kaja też potrzebuje wsparcia. - Choroba w tym momencie zaatakowała już po raz trzeci - mówi pani Katarzyna Czerwińska, mama Kai.
Choroba Kai to złośliwa neuroblastoma, którą dwa razy udało się pokonać, ale niestety wróciła.
- Los naszego dziecka jest po prostu w rękach ludzi i to jest najgorsze, że my nie mamy na to żadnego wpływu. Nie dość, że choroba jest nieprzewidywalna i cały czas powraca, to jeszcze do tego musimy zebrać tak ogromną kwotę, żeby móc próbować walczyć o jej życie - dodaje mama Kai.
Ta ogromna kwota to blisko cztery miliony złotych. Tyle kosztuje nowoczesna terapia, z której sześcioletnia Kaja może skorzystać w niemieckiej klinice.
- W podobnych problemach, z jakimi zmaga się Kaja, immunoterapia, którą stosujemy, zadziałała. Podajemy więc lekarstwo, bo mamy dowody, że to pomaga - tłumaczy profesor Hartmut Lode, dyrektor szpitala w Greifswaldzie.
"Zmiany się wycofują"
W Polsce wszystkie możliwości leczenia zostały wyczerpane. To jest dla niej jedyna szansa. To leczenie, które aktualnie strona niemiecka strona, daje jej szanse na wyleczenie - dodaje profesor Alicja Chybicka, onkolog dziecięcy.
- Okazało się w zeszłym tygodniu podczas badań kontrolnych, że ono (leczenie - przyp. red.) działa, że zmiany się wycofują - dodaje mama Kai.
Terapia już trwa, ale by mogła być kontynuowana, niezbędne są pieniądze. Dlatego zbiórka na platformie siepomaga.pl jest niezwykle ważna. Babcia Kai mówi, że dziewczynka zapewnia ją, że wszystko skończy się dobrze.
Otuchy i dobrych emocji dodaje też Pan Darek, który pomaga polskim rodzinom zorganizować leczenie w niemieckiej klinice. Wie przez co muszą przechodzić rodzice chorych dzieci, bo jego syn także był chory. Niestety nie udało mu się pomóc.
- Od samego początku widziałem właśnie w mamie Kai wielką siłę, w ojcu, cioci. Kaja sama jest też bardzo dzielnym wojownikiem. Wydaje się, że są na dobrej drodze do wyleczenia - dodaje pan Dariusz Sobolewski,wolontariusz, którego syn zmarł na neuroblastomę.
"Dziękuję, że zbieracie dla mnie pieniążki"
Kaja już snuje plany. Na początek te świąteczne. Dziewczynka marzy też, by wrócić do szkoły, którą bardzo lubi, ale są też plany na przyszłość. Babcia Kai mówi, że dziewczynka już wyobraża sobie, że założy rodzinę. W domu na Kaję czeka jej starsza siostra.
- Pozdrawiam wszystkich i dziękuję wam za pomoc, że zbieracie dla mnie pieniążki. Wesołych świąt! - mówi Kaja i zachowuje na twarzy uśmiech.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24