Tomasz Kozłowski przygotowuje się do rekordowego skoku na spadochronie z wysokości 45 kilometrów. Spadając, pokona barierę dźwięku. Nie chodzi tylko o niezwykły wyczyn. Kozłowski chce zebrać pieniądze na pomoc dla uchodźców wojennych i klimatycznych.
Tomasz Kozłowski, ratownik górski, skoczek spadochronowy, psycholog i inicjator akcji "Jump for the planet" chce skoczyć z wysokości 45 kilometrów w celach charytatywnych. - To jest, oczywiście, rekord, ale nie chodzi mi o to, aby pobić rekord, ale aby zwrócić uwagę ludzi na całym świecie na los uchodźców wojennych i klimatycznych - wyjaśnia.
Zanosi się zatem na skok o globalnym zasięgu. - Wspiera mnie Richard Branson, byłem na Karaibach na jego wyspie i tam poznałem też ludzi z przemysłu kosmicznego, więc to pociągnęło za sobą dalsze kroki. Byłem w domu u człowieka, który stworzył Star Trek i tym samym mam dostęp do ludzi z Hollywood. Tam jest bardzo dużo ludzi, którzy się w to angażują - zdradza Kozłowski.
Planeta, dotykana przez kataklizmy, staje się coraz mniej przyjazna dla ludzi. To ma być skok ratunkowy, który ma otworzyć spadochron i oczy. Przyćmi też wszystkie poprzednie wyczyny. - Jeżeli się czegoś boję, to znaczy, że tam po drugiej stronie są najlepsze rzeczy na świecie i tam trzeba iść - wyznaje mężczyzna.
- Myślę, że takim dominującym uczuciem będzie uczucie ulgi, bo musi mieć świadomość, że to nie jest bułka z masłem, tylko projekt, który wiąże się z określonym ryzykiem - zwraca uwagę Bartosz "Dragon" Staśkiewicz, instruktor spadochronowy i pilot.
Przygotowania wchodzą w ostatnią fazę
Kozłowski będzie ubrany w 130-kilogramowy skafander. Spadając, pokona barierę dźwięku. W ramach przygotowań skacze w tandemie - skakał już ponad pół tysiąca razy.
Cel akcji to zebrać pieniądze na domy dla uchodźców i wyrównać szanse. - Większość uchodźców to są dzieci i to jest niezwykłe. Moja prawie siedmioletnia córka może sobie biegać po lotnisku i mieć czas z fajnymi ludźmi, a tamte dzieci się tułają - zwraca uwagę Kozłowski. - Mój tato skacze ze spadochronem i chce zrobić skok z kosmosu. Ja bym chciała skakać z moim tatą, ale nie chcę skoczyć z kosmosu, tylko chcę przepłynąć cały świat - mówi Anna Kozłowska, córka Tomasza Kozłowskiego.
Przygotowania wchodzą w ostatnią fazę. Za rok skok Polaka będą mogli zobaczyć wszyscy ludzie na całej planecie i dać coś od siebie.
- To, że zobaczę kosmos, jest jakąś nagrodą dla mnie. Pieniądze są ostatnią rzeczą, które są dla mnie ważne, ale w tym wypadku robię to dla pieniędzy. Dla pieniędzy, z których nie chcę ani jednego centa. Im więcej będziemy mieli pieniędzy, tym większej grupie ludzi pomożemy - podkreśla inicjator akcji.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN