Warszawscy lekarze mają urządzenie, które monitoruje i utrzymuje w cieple serce pobrane od dawcy do przeszczepu. To ogromny przełom w polskiej transplantologii. Tak uważają kardiochirurdzy, bo regułą jest, że dostają oni zimne serca do przeszczepu.
To była walka o serce, bo organ aż przez siedem godzin - między pobraniem od zmarłego dawcy a wszczepieniem biorcy - pozostawał w przenośnym pudełku, które stwarza sercu komfortowe warunki pracy: przez te kilka godzin zastępuje mu organizm człowieka. Cały zabieg się udał i nowe serce pana Jerzego Rzeczkowskiego jest wydolne i rwie się do życia.
- Po odżywieniu go (serca - red.) tymi płynami i krwią, plus dodatkowymi sprzętami, które są z zewnątrz, ono zaczyna bić - wyjaśnia Jakub Kościołek, koordynator Mechanicznego Wsparcia Serca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Dzięki temu też serce po wszczepieniu szybko zaczyna bić.
- Kardiochirurg, który przeszczepia serca, dostaje na stół operacyjny serce, które nie działa i jest zimne, jest zatrzymane, a tu stoi obok serce, które bije - wyjaśnia prof. Mariusz Kuśmierczyk, kierownik Kliniki Kardiochirurgii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Przełom w polskiej transplantologii serca
Do tej pory kardiochirurdzy dostawali zimne serca do przeszczepu, bo były one przewożone w lodówkach. W takiej hibernacji mogły jednak przebywać zaledwie około czterech godzin. Teraz, w cieplarce, mogą czekać nawet 12 godzin.
- Kończy się epoka lodowcowa w Polsce w transplantologii serca - mówi dr Zygmunt Kaliciński, kardiochirurg, transplantolog Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Doktor Kaliciński cieszy się tym faktem, bo zbierał pieniądze na zakup tego sprzętu aż przez pięć lat - dokładnie 270 tysięcy euro.
Wprowadzenie takich urządzeń do monitorowania przeszczepianych serc w Stanach Zjednoczonych spowodowało wzrost liczby przeszczepów serca o połowę. W Europie od dekady są one standardem. Pomimo tego w Polsce Ministerstwo Zdrowia ociągało się z jego zakupem. Dlaczego? - Wydaje mi się, że ze względu na cenę, bo pan profesor Marian Zembala starał się o to. Ja wiem, że on się starał i nie udało się wtedy zdobyć. Z jakich powodów? Nie wiem - odpowiada doktor Kaliciński.
Teraz być może cieplarki serc pojawią się też w innych ośrodkach transplantologicznych w Polsce.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Warszawski Uniwersytet Medyczny