Dwa tygodnie potrwa rozpoczęte w poniedziałek referendum. Jeśli nauczyciele zdecydują się na strajk, zacznie się w przededniu egzaminów w gimnazjach i podstawówkach. Rząd nie uspokaja nastrojów - rozmów nie ma, a minister Suski ogłasza, że różnica w zarobkach posłów i nauczycieli jest nieduża.
Nauczyciele z małopolskiej "Solidarności" okupują małopolskie kuratorium oświaty. Tak jak koledzy z ZNP - mają dość niskich płac.
- Na pana premiera będziemy bardzo cierpliwie czekać w siedzibie kuratorium - mówi Agata Łyko, przewodnicząca sekcji oświaty NSZZ "Solidarność" z regionu małopolskiego.
"Kłamstwo, kłamstwo"
Temperaturę sporu podniósł w ostatnim wywiadzie minister Marek Suski, który stwierdził, że "posłowie mają 8 tys. zł brutto pensji podstawowej, więc jeśli nauczyciel dyplomowany ma z kawałkiem 5 tys. zł brutto, to jest to nieduża różnica między posłem a nauczycielem".
- Kłamstwo, kłamstwo, i jeszcze raz kłamstwo. To się w ogóle nie przekłada na rzeczywistość, to co mówią politycy - mówi zbulwersowany Adam Król, nauczyciel fizyki w gimnazjum nr 1 w Łodzi.
- Pan minister nauczycielskie wynagrodzenie zawyżył, a poselskie obniżył - mówi Magdalena Kaszulanis ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Minister, delikatnie mówiąc, mocno przesadził - co wytykają nie tylko sami nauczyciele, ale również minister Joachim Brudziński, którego żona jest nauczycielką.
- (Nauczycielska pensja to - przyp. red.) mniej niż pensja, poselska zapewniam pana redaktora. I pana ministra Marka Suskiego - mówił w radiu RMF FM szef MSWiA.
Kilka dni temu, o to ile zarabia żona nauczycielka - był pytany inny polityk PiS. - Nie powiem, bo się wstydzę - stwierdził Witold Waszczykowski 8 marca.
Oficjalne dane kontra rzeczywistość
Według oficjalnych danych ministerstwa edukacji, zarobki nauczycieli z wyższym wykształceniem i przygotowaniem pedagogicznym zaczynają się od dwóch i pół tysiąca, a kończą na niecałych trzech i pół tysiącach złotych brutto.
Dla porównania poselskie - obniżone nie tak dawno temu - uposażenie, też bez dodatków i diet, to około 8 tysięcy brutto. Ale same dodatki mogą wynosić tyle, co pensja nauczyciela.
- Początkujący nauczyciel zarabia 1800 złotych, a nauczyciel dyplomowany, najbardziej doświadczony, od 2500 do 3000 zł. Netto - precyzuje Magdalena Kaszulanis z ZNP.
- Nigdy w życiu nie przelałam nauczycielowi na konto wynagrodzenia w wysokości 5 tysięcy - dodaje Elżbieta Grabowska z I Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku.
"To oburzające"
Skąd się te pięć tysięcy wzięło? To tak zwane wynagrodzenie średnie, które - jak informuje ZNP - jest skomplikowaną, teoretyczną konstrukcją prawną, a nie realną pensją. Ale to tymi danymi, ostatnio chętnie posługuje się rząd.
- Nauczyciel dyplomowany dostaje ze wszystkimi dodatkami - to jest skala - 5 tys czterysta, pięć tysięcy pięćset - mówił 7 marca w "Faktach po Faktach" premier Mateusz Morawiecki.
Pani Magdalena jest nauczycielką dyplomowaną, ma trzydziestoletni staż pracy. Uczy trzech przedmiotów. Ostatnia wypłata? Nieco ponad dwa i pół tysiąca na rękę. - Opowieści, że zarabiam tyle samo co pan poseł, uważam za kpinę, jest to oburzające - mówi Magdalena Litwinienko, nauczycielka historii i WOS-u w I Liceum Ogólnokształcące w Gdańsku.
Po wypowiedzi ministra Suskiego i wcześniejszej ministra Szczerskiego coraz trudniej znaleźć nić porozumienia.
Ósmego kwietnia nauczyciele chcą rozpocząć strajk.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN