Warszawa przygotowuje się na strajk nauczycieli. W stolicy ma działać sztab kryzysowy. Minister Zalewska w strajk nie wierzy, a nauczyciele nie wierzą pani minister. Likwidacja gimnazjów, kumulacja roczników i strajk w czasie egzaminów - tak może wyglądać wiosna Anny Zalewskiej, nauczycieli, rodziców i uczniów.
W środę w stolicy zostanie powołany sztab kryzysowy. - Będziemy dyskutować przede wszystkim jak przygotować się na strajk o tak dużej skali, jakiej nie mieliśmy w ostatnim czasie. W zasadzie od 1989 roku - tłumaczy Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy.
Ponad 80 procent szkól w Warszawie zapowiada strajk. Ponad 200 tysięcy uczniów od 8 kwietnia może zostać bez lekcji czy opieki. Podobnie w Łódzkiem.
- Wiem, że u nas na pewno wszyscy będą za strajkiem i to za możliwie jak najostrzejszą formą - mówi Adam Król, nauczyciel fizyki z gimnazjum imienia Króla Bolesława Chrobrego w Łodzi.
W całej Polsce prowadzone są referenda strajkowe. "Nie mamy wyjścia" - słychać wśród nauczycieli. - Pani minister nie ma nam nic do zaproponowania. Nic, co by skłaniało nas do zmiany naszej postawy - uważa Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
"Wierzę w odpowiedzialność związków zawodowych"
Winne chaosu nie będzie ministerstwo - pada odpowiedź. - Związki zawodowe biorą odpowiedzialność za to, co ewentualnie może się wydarzyć - stwierdza minister edukacji narodowej Anna Zalewska.
Strona rządowa wylicza miliardowe kwoty przeznaczone na podwyżki dla nauczycieli. Żonglowanie miliardami tylko podgrzewa atmosferę, bo opinia publiczna, zdaniem nauczycieli, jest wprowadzana w błąd.
- Niech nas nie przekonują te miliardy złotych, o których pani minister mówi, dlatego że one dzielone na 700 tysięcy nauczycieli dają rzeczywiście skalę wzrostu minimalną - uważa Sławomir Broniarz.
Od początku roku, jak liczy ZNP, nauczyciele dostali miedzy 83 a 115 złotych podwyżki na rękę. Ich wynagrodzenie zasadnicze - 2000, albo 2500 złotych - stwierdza związek to żałośnie mało. 1000 złotych więcej - to ich jedyny postulat na dziś. Brak porozumienia oznacza strajk od 8 kwietnia i możliwy chaos podczas kwietniowych egzaminów ośmioklasistów, gimnazjalnych i majowych matur.
- Jestem przekonana i chcę uspokoić rodziców. Egzaminy się odbędą. Wierzę w odpowiedzialność związków zawodowych, rozsądek związków i nauczycieli - stwierdza minister Zalewska.
"Minister powinna honorowo dokończyć reformę"
- Mam poczucie, że pani minister myślami jest już w Brukseli - mówi Dorota Łoboda z fundacji "Rodzice Mają Głos".
Do tego dochodzi kumulacja roczników po likwidacji gimnazjów. To wszystko może już rzeczywiście Anny Zalewskiej nie dotyczyć, bo jako "jedynka" PiS-u w majowych wyborach europejskich ma niemal pewny wyjazd do Brukseli z zarobkami, które będą wielokrotnie wyższe niż w polskich szkołach. Ten fakt też jest jej wypominany.
- Dla niej nieważna jest edukacja, dla niej ważna jest jej kieszeń - uważa Krystyna Szumilas, była minister edukacji z PO.
- Pani minister powinna honorowo dokończyć reformę, którą rozpoczęła - stwierdza Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy.
Minister uważa, że ze wszystkim poradzą sobie jej zastępcy.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24