Czy rząd chciał użyć wojska podczas masowych protestów Strajku Kobiet w październiku 2020 roku? Tak miałoby wynikać z maila do premiera wysłanego z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Tej, do której mieli włamać się hakerzy.
We wtorek wieczorem na kanale w rosyjskim komunikatorze Telegram pojawiła się treść domniemanej wiadomości wysłanej - jak wynika z publikacji - 27 października 2020 roku z prywatnej skrzynki mailowej Michała Dworczyka.
Szef KPRM miał napisać między innymi, że "użycie wojska byłoby porażką wizerunkową, sugerowałoby, iż rząd traktuje demonstrantów jako zagrożenie". W tym czasie trwały protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
- Wśród wszystkich dziewczyn, które brały udział w protestach, jest jakieś niedowierzanie - mówi o sprawie posłanka KO Barbara Nowacka, która od początku uczestniczyła w protestach Strajku Kobiet. - Jestem przerażona, że komukolwiek mogło przyjść do głowy, żeby na protestujące Polki wysyłać wojsko. To, że tego nie zrobili, to pewno jakieś resztki przyzwoitości w kimś zostały i obawy o wizerunek - dodaje.
Słowa posłanki to reakcja na publikacje, które we wtorek wieczorem ukazały się na stworzonym w Rosji komunikatorze internetowym. Wynika z nich, że 27 października 2020 roku, czyli pięć dni po wybuchu protestów, z prywatnej skrzynki mailowej Michał Dworczyk miał wysłać wiadomość do premiera i kilku jego współpracowników.
W domniemanym mailu minister miał opisać argumenty przeciwko wykorzystaniu wojska w kontekście Strajku Kobiet.
Minister Dworczyk, co opisały portale Onet, TVN24 i Gazeta Wyborcza", miał ostrzegać, że użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń oraz ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska.
Ani premier, ani minister Michał Dworczyk publicznie nie zaprzeczyli autentyczności maila.
- Chcemy poznać odpowiedź na pytanie w czyjej głowie urodził się pomysł, żeby przeciwko kobietom wyprowadzać wojsko - mówiła w Sejmie wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska.
Po południu do sprawy odniósł się rzecznik rządu, który miał być jednym z adresatów domniemanej wiadomości. - Nie było takich propozycji, taka informacja jest nieprawdziwa - poinformował Piotr Müller.
Rząd przekonuje, że nie będzie komentował konkretnych maili, bo zależy na tym służbom, które zhakowały konto ministra.
"Kompletnie różne porządki"
30 października - czyli trzy dni po dacie wysłania maila – na ulicach Warszawy pojawili się żołnierze Żandarmerii Wojskowej. 26 października premier Mateusz Morawiecki wydał zarządzenie, które pozwoliło ŻW udzielić policji pomocy "w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego". Jako powód podano wzrost zachorowań na COVID-19.
Nieco ponad miesiąc później "Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że w rządzie rozważany miał być scenariusz użycia Wojsk Obrony Terytorialnej.
- Wojsko i demonstranci to są kompletnie różne porządki - mówi Tomasz Siemoniak, były minister obrony z PO. - Ja bym nigdy nie pozwolił, żeby w ogóle takie dyskusje się toczyły. Należy zauważyć, że minister Dworczyk skutecznie odpiera argumenty - dodaje.
Na tym etapie nie ma możliwości zweryfikowania wiarygodności publikowanych maili. Rzecznik rządu ogólnie mówił dziś, że część z nich jest prawdziwa, cześć fałszywa, a w części są one spreparowane.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24