Po światowej renomie zostały wspomnienia. Po rekordowych zyskach też. Stadnina koni w Janowie Podlaskim jest o włos od bankructwa. Jej prezes już nie kryje, że w spółce dzieje się źle. "Dobra zmiana" w tym przypadku okazała się zmianą diametralną.
W Janowie Podlaskim zima. Na wybiegach nie ma koni, w kasie - nie ma pieniędzy.
- Nikt im nie dał prawa do niszczenia. Mieli odbudować. Tylko co? Odbudować coś, co było dobre? - skarży się Alina Sobieszak z "Araby Magazine".
Okazuje się, że rok 2017 janowska stadnina zamknęła z ogromną stratą. W 2015 roku, gdy jeszcze rządził poprzedni prezes, zysk stadniny wyniósł 3,2 miliona złotych. Rok później zysk wyniósł już tylko 81 tysięcy złotych, a w 2017 straty wyniosły 1 640 000 złotych.
- Transakcje na konie, o których się słyszy, również wcale nie są niższe niż wcześniej. Po prostu coś się popsuło w tej maszynie w Polsce - ocenia Marek Trela, który był prezesem Stadniny Koni Janów Podlaski do lutego 2016 roku.
Zła sytuacja? "Informacja nieaktualna"
O tym, że słynna dzięki aukcji Pride od Poland janowska stadnina była na skraju bankructwa jeszcze trzy miesiące temu, przyznał w odpowiedzi udzielonej radiu TOK FM Grzegorz Czochański, pełniący obowiązki prezesa zarządu Stadniny Koni Janów Podlaski.
"Zarząd Spółki w dniu 26.09.2018 wysłał do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa pismo informujące o trudnej sytuacji Spółki oraz o możliwości wystąpienia ewentualnego zagrożenia utraty płynności" - poinformował Czochański.
- W tej chwili jest ta informacja nieaktualna. Jakiś kryzysowy moment był, ale został przezwyciężony. W tej chwili sytuacja się poprawiła. (...) Teraz, niedawno, był przetarg i kilka koni użytkowych zostało sprzedanych, więc trochę pieniędzy wpłynęło - uspokaja Krystyna Chmiel, konsultant hodowlany stadniny w Janowie Podlaskim.
Sytuacja jest nie do pozazdroszczenia nie tylko dla ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, ale przede wszystkim dla czwartego już prezesa od "dobrej zmiany" - Grzegorza Czochańskiego.
- Zastali stadninę już mocno zadłużoną, kiepsko funkcjonującą, i przede wszystkim dostali zniszczoną markę Pride of Poland - komentuje Marek Szewczyk, który prowadzi blog hipologika.pl.
Wstyd zamiast dumy
Po tym, jak były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zwolnił wieloletniego prezesa stadniny w Janowie Podlaskim Marka Trelę, zyski z aukcji Pride of Poland z milionów zmieniły się w tysiące, a duma zmieniła się we wstyd.
- PiS przejął stadninę w Janowie i zniszczył to wszystko, co zostało przez ostatnich wiele lat wypracowane - twierdzi posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska.
Pytanie, co z tego pozostało. - Sytuacja ta, że stadniny są spółkami prawa handlowego, bardzo mocno ogranicza jakąkolwiek ingerencję i pomoc państwa. Według kodeksu postępowania handlowego przy takich długach Janów powinien być postawiony w stan upadłości - mówi Marek Szewczyk.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN