Konie są wielką szansą rozwoju polskiej wsi - deklaruje minister rolnictwa na pokazie, który towarzyszy dorocznej aukcji koni Pride od Poland, słynnej i prestiżowej przez lata imprezie, która ostatnio kuleje. Pokaz był w Warszawie, a aukcja w Janowie Podlaskim i tam widownię ograniczono. Utrudniono też wstęp dziennikarzom i mieszkańcom Janowa. - Co roku były piękne aukcje! A teraz po prostu zrobili z tego bydło. To straszna porażka stadniny i całej Polski - mówi jeden z mieszkańców.
Po wielu próbach i pytaniach do ministerstwa, dopiero ostatniego dnia i na sam koniec imprezy, reporterowi "Faktów" udało się wejść na teren stadniny w Janowie. W sobotę i niedzielę rano aukcji Pride Of Poland - bez akredytacji - mogliśmy przyglądać się jedynie zza bramy. W tym roku wiele redakcji nie dostało akredytacji.
- Zrobiono z tego tajemnicę z powodów kompletnie niezrozumiałych. Podobno nawet okna są zaklejone. Widowni nie będzie w ogóle. Nie wyobrażam sobie tego, ponieważ zazwyczaj widownia robiła atmosferę - mówi Barbara Orłoś, właścicielka hotelu w Janowie Podlaskim.
Minister rolnictwa nie wie, czemu dziennikarze nie mogą wejść na teren stadniny. Jak mówi - to nie on wydał takie polecenie. - Mnie zależy na tym, aby to było całkowicie transparentne. Żeby wszyscy widzieli jak to się odbywa. Jak się odbywa "Duma Polski" - tłumaczy Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Minister nie widzi problemu, a mieszkańcy się żalą
Najważniejszą częścią jest "Duma Polski". Wystawionych jest 12 koni. Dwa razy mniej niż w zeszłym roku.
Kilka lat temu zdarzało się, że wystawiano nawet po 40 koni. Zdarzało się, że konie były licytowane za miliony. Teraz nie wiadomo kto, co i za ile licytuje.
- Polska przestała się liczyć. Z tej kury znoszącej złote jajka ktoś ugotował niestrawny rosół - ubolewa Alina Sobieszak z portalu "Araby Magazine".
Bilety na aukcję kosztują 450 złotych, ale żeby je kupić i tak trzeba mieć zaproszenie. Nie wiadomo jednak na jakich zasadach można je dostać.
Marka została zniszczona
Po raz pierwszy w historii "Narodowy Pokaz Koni Arabskich Czystej Krwi" zamiast w Janowie odbył się w Warszawie. - Rozbicie pewnej marki to jest dla mnie mało wytłumaczalne zachowanie - krytykuje całą sytuację Anna Stojanowska z Europejskiej Organizacji Konia Arabskiego.
Dotychczas pokaz poprzedzał aukcję i był promocją polskich hodowli koni arabskich na cały świat. Miał zachęcać kupców, by odważniej sięgnęli do portfela w trakcie licytacji.
- Przez te 3 dni pokazu narodowego, oni widzieli całe rodziny klaczy wystawianych potem na aukcji. Mogli patrzeć na rodziców, potomstwo i rodzeństwo tych klaczy - tłumaczy Alina Sobieszak. To dla specjalistów ma ogromne znaczenie.
Minister Jan Krzysztof Ardanowski twierdzi, że nie można porównywać sytuacji sprzed kilku lat z dzisiejszą. Przekonuje, że bardziej niż na dobrych wynikach aukcji, zależy mu na rozwijaniu hodowli. Jednocześnie widać, że próbuje naprawić sytuację po swoim poprzedniku. Ma powstać specjalna rada do spraw koni.
Na zasiadanie w niej zgodzili się, zwolnieni dwa lata temu, były prezes stadniny w Michałowicach, Jerzy Białobok i Anna Stojanowska, niegdyś w Agencji Nieruchomości Rolnych.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN