Pani Joanna, jak mówi, nie czuła troski, kiedy przesłuchiwano ją w trakcie badania. Ani wtedy, kiedy kazano jej się rozebrać lub gdy odebrano jej laptop i telefon. Tymczasem o interwencji policjantów z troski i dla ochrony mówi komendant główny policji Jarosław Szymczyk.
Komendant Jarosław Szymczyk broni policjantów. Polecenie rozebrania się, otaczanie w szpitalu, zabieranie rzeczy pani Joanny, mają tłumaczyć zaprezentowane na konferencji prasowej nagrania, gdy psychiatra wzywała do niej pomoc.
Komendant zapewnia, że policjanci chcieli chronić panią Joannę. Doszli do wniosku, że tabletki poronne jej zaszkodziły. Szukali ich i dostawcy. - Oni chronili życie pani Joanny i chronili życie innych ludzi, którzy być może sięgnęliby po te środki, które pani Joanna zakupiła i zażyła - mówił na konferencji prasowej Szymczyk.
Pani Joanna - jak mówiła w w środę w "Faktach po Faktach" TVN24 - na żadnym etapie interwencji nie czuła troski - wręcz przeciwnie, zwłaszcza gdy usłyszała, że ma się rozebrać, kucać i kaszleć. - Poczułam, że nikt mnie nie chroni przed tym, że jestem zupełnie sama w tej sytuacji, w której jestem odarta z godności - mówiła w TVN24 kobieta.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Pani Joanna zażyła tabletkę poronną. Do szpitala przyjechali policjanci, zabrali jej laptop i telefon
Szymczyk na konferencji w czwartek opisał tę sytuację inaczej. - Policjantka prosiła o możliwość również skontrolowania dolnej części bielizny, ale po informacji od pani doktor, że przed chwilą przeprowadziła badanie tych okolic, odstąpiła policjantka od tych czynności - mówił.
- Żadne z tych działań policji, które miały miejsce w stosunku do pani Joanny, nie mają na celu pomocy takiej osobie. Od tego są lekarze - podkreśla Kamila Ferenc, pełnomocniczka pani Joanny, prawniczka z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny "Federa".
"Przekroczenie uprawnień jest zupełnie ewidentne"
Lekarze na SOR-ze wyraźnie sygnalizowali, że obecność policjantów i ich ciągłe pytania o tabletki pogarszały stan emocjonalny pacjentki. - Bardzo duża ilość pacjentów w tych czasach, która przywożona jest na SOR, jest pod wpływem środków odurzających, nielegalnych. Nie zaobserwowałem, żeby ktokolwiek interesował się, skąd te osoby mają te środki - zaznacza lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego, do którego trafiła pani Joanna.
W przypadku pani Joanny chodziło o środki poronne, które sprowadziła i zażyła sama, co nie jest sprzeczne z prawem.
CZYTAJ TAKŻE: Sprawa pani Joanny. Policja pokazała nagrania
- Przekroczenie uprawnień jest zupełnie ewidentne. Nie wiem, czy to nie jest na granicy tortur - ocenia działania policjantów prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były Rzecznik Praw Obywatelskich. - Z takimi rzeczami mamy do czynienia w więzieniach, w przypadku więźniów niebezpiecznych, ale nie w sytuacji, kiedy policja, jak rozumiem, argumentuje, że przybyła w celu pomocy danej osobie. To albo traktuje kogoś w celach pomocowych, albo prześladuje - mówi prof. Adam Bodnar, były Rzecznik Praw Obywatelskich.
- Ja podejrzewam, że to forma nacisku, by wydała telefon, co byłoby niedopuszczalne, byłoby naruszeniem nie tylko praw człowieka, ale zakazu tortur i nieludzkiego, poniżającego traktowania - dodaje dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka.
Komendant główny policji zapewnia, że "czynności były wykonane prawidłowo".
Jednak sąd stwierdził w czerwcu, że odebranie telefonu pani Joannie było bezpodstawne, a także że policjanci utrudniali pracę medykom. - Zabranie przedmiotów i rewizja osobista wymagają nakazu prokuratorskiego - mówi prokurator Krzysztof Parchimowicz. - W żadnym wypadku policja nie powinna rzucać się na panią Joannę. Wszelkie tłumaczenia, że policja działała w celu ochrony życia i zdrowia pani Joanny, kiedy znajdowała się pod opieką lekarzy, są niepoważne - zaznacza.
Szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie odpowiada "Faktom" TVN, że prokuratura szczegółowo analizuje sprawę pani Joanny, także działania funkcjonariuszy. Komendzie Miejskiej Policji w Krakowie zlecono czynności procesowe - od wyniku prac zależeć będą dalsze kroki prokuratury.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty tVN