Trzy lata temu pan Krzysztof Siwecki z opuchniętą, siną nogą dziewięć godzin czekał na pomoc na izbie przyjęć w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu. W końcu stracił przytomność i zmarł. Teraz przed Sądem Rejonowym w Sosnowcu zapadł wyrok w sprawie lekarza, który wtedy odpowiadał za bezpieczeństwo pacjentów. Mężczyzna został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na rok. Sąd zakazał też lekarzowi wykonywania zawodu przez rok.
Pan Krzysztof do Szpitala Miejskiego w Sosnowcu wszedł o własnych siłach, choć już wtedy bardzo cierpiał. Potem przez dziewięć godzin umierał na izbie przyjęć.
- Śmierć syna była całkowicie niepotrzebna, syn mógł żyć - mówi pan Jan Siwecki, ojciec Krzysztofa Siweckiego.
Sąd Rejonowy w Sosnowcu lekarza, który w tym dniu odpowiadał za bezpieczeństwo pacjentów Izby Przyjęć Szpitala Miejskiego w Sosnowcu, skazał na pół roku więzienia w zawieszeniu na rok.
"Z uwagi na świadome zaniechanie samodzielnego, niezwłocznego wdrożenia należnych procedur diagnostycznych i leczniczych, (...) czym nieumyślnie spowodował śmierć" - czytamy w wyroku sądu.
- Z kilku metrów popatrzył na brata tylko i w sumie na tym się skończyła jego odpowiedzialność. Lekarza, jak rano go zobaczyłem, tak później już go nie widziałem przez cały dzień - wspomina pan Tomasz Siwecki, brat Krzysztofa Siweckiego.
Lekarz znał fatalne wyniki badań pana Krzysztofa, wskazujące na rozwijające się zakażenie, jak zapewnia pan Tomasz, który towarzyszył bratu w błaganiu o pomoc.
Stan 39-letniego Krzysztofa z godziny na godzinę był gorszy.
- Przez wiele lat w tym szpitalu był honorowym dawcą krwi. Oddawał krew i tak został potraktowany - mówi ojciec Krzysztofa Siweckiego.
Jeśli ktoś się o pana Krzysztofa na izbie przyjęć zatroszczył, to nie był to lekarz.
- Pani sprzątaczka, która często sprzątała ten płyn, tą krew, która się sączyła z nogi brata. Słyszałem potem, że ona też rozmawiała z pielęgniarkami. Była jedna pielęgniarka, która faktycznie się tym interesowała, wydzwaniała, lekarz nie reagował na to - wspomina pan Tomasz.
Lekarz tłumaczył, że miał inne obowiązki.
"Synowie moi tęsknią bardzo za wujkiem"
Izby przyjęć, SOR-y, wciąż są przeciążone, niedoinwestowane, brakuje w nich lekarzy - alarmuje doktor Jarosław Gucwa, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Powiatowego w Bochni.
- Jakakolwiek sprawa sądowa, to biegli wyciągają standardy, ale nie polskie, standardy amerykańskie, europejskie standardy leczenia, a finansowanie tego leczenia jest na poziomie krajów trzeciego świata - uważa Gucwa.
Lekarz, nie dając sobie rady, mógł przekazać pacjenta do innego szpitala. Taka zapadła decyzja, ale za późno - panem Krzysztofem zaczęto się interesować krotko przed śmiercią, gdy tracił przytomność.
- Tęsknię bardzo, synowie moi tęsknią bardzo za wujkiem - mówi brat Krzysztofa Siweckiego.
Skazany we wtorek lekarz w Szpitalu Miejskim w Sosnowcu już nie pracuje. Sąd również postanowił, że mężczyźnie nie wolno wykonywać zawodu przez najbliższy rok.
- Może ten okres pomoże mu zastanowić się nad tym, co zrobił - mówi ojciec Krzysztofa Siweckiego.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24