Od kilku dni relacje na linii Warszawa-Kijów są bardzo napięte. Dodatkowo kontrowersje wywołała wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że "my już nie przekazujemy żadnego uzbrojenia na Ukrainę z tego względu, że my teraz sami się zbroimy". Słowa szefa polskiego rządu komentują czołowe zagraniczne media i politycy opozycji.
Ze względu na kryzys zbożowy relacje na linii Warszawa-Kijów nie były tak trudne od początku wojny, jak obecnie. Sytuacji nie poprawiła też ostatnia wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego dotycząca dostaw uzbrojenia. - My już nie przekazujemy żadnego uzbrojenia na Ukrainę z tego względu, że my teraz sami się zbroimy w najnowocześniejszą broń - powiedział szef rządu.
Czytaj również: "Wściekła reakcja" u "jednego z najzagorzalszych sojuszników". Media o relacji Kijów-Warszawa
Słowa premiera niemal natychmiast trafiły do zagranicznych mediów, gdzie pojawiały się komentarze o konflikcie oraz o napiętych relacjach między najbliższymi dotąd sojusznikami. - Kaczyński jest chyba jedynym człowiekiem na świecie, który sąsiadowi odda wszystkie czołgi, a jak już odda wszystkie czołgi, to wypowie mu wojnę. To jest logika PiS-u - ocenił lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Do wypowiedzi premiera odniósł się też ambasador Ukrainy w Polsce. - Nie oznacza, że Polska nie dostarcza broni na Ukrainę, bo kontrakty są dalej realizowane - mówił Wasyl Zwarycz. Wyraził nadzieję, że ta współpraca będzie kontynuowana. - To nie jest pomoc w celach charytatywnych albo jakaś filantropia, to jest też inwestycja we własne bezpieczeństwo, więc trzeba zrobić wszystko, żeby tego wroga zatrzymać w Ukrainie, żeby but rosyjski nie deptał ziemi Polski - dodał ambasador.
Opozycja nie kryje krytyki
Słowa szefa rządu próbował w czwartek rano wyjaśniać rzecznik rządu. Piotr Müller tłumaczył, że "Polska realizuje wyłącznie uzgodnione wcześniej dostawy amunicji oraz uzbrojenia". Z kolei ambasador Polski w Waszyngtonie przekonywał, że słowa premiera Morawieckiego zostały zniekształcone, że szef rządu nigdy nie powiedział, że Polska przestanie dostarczać broń Ukrainie, a jedynie że teraz nie przekazujemy, bo po tym, jak dostarczyliśmy ukraińskiej armii polski sprzęt, musimy nasze zasoby uzupełnić.
- PiS-owcy nie dali sobie rady z Ukrainą, zaprzepaścili dorobek i wysiłek Polaków ostatnich dwóch lat i teraz próbują grać na nastrojach antyukraińskich. Nie ma to żadnego sensu - ocenił Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Zobacz także: Prezydent o słowach Zełenskiego: byłem rozgoryczony
Zdaniem opozycji premier nie powinien publicznie dywagować na temat pomocy militarnej dla Ukrainy, bo to słowa, które docierają nie tylko do wyborców w Polsce, ale też do walczących w Ukrainie żołnierzy. - To jest dokładnie w interesie Moskwy - mówi Szymon Hołownia, lider Polski 2050.
- Nie mają żadnej wiarygodności. Mieli bardzo silną pozycje negocjacyjną dzięki otwartości serc i domów przez Polaków dla Ukraińców po wybuchu wojny. Nie wykorzystali tego, gospodarka nie jest pierwsza w odbudowie Ukrainy - mówi o działaniach rządu Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Prawo i Sprawiedliwość wykorzystuje tę sytuację w kampanii wyborczej, ponieważ wie, że dzięki temu odbierze głosy głosy Konfederacji, która jest antyukraińska - komentuje Joanna Scheuring-Wielgus, posłanka Lewicy.
Sprawa ukraińskiego zboża
Minister rolnictwa Robert Telus, pytany o plan rozwiązania kryzysu wokół embarga na zboże z Ukrainy, potwierdził, że rozmawiał w czwartek ze swoim odpowiednikiem w Kijowie. Przekazał, że przedstawił mu polską propozycję, czyli stworzenie korytarza solidarnościowego, tak by ukraińskie zboże nie zostawało w Polsce.
W tym samym czasie słowacki rząd - co ogłosił w czwartek - już zawarł porozumienie z Ukrainą w tej samej sprawie. Tymczasem w Polsce minister rolnictwa, który wiele czasu spędza w ostatnich tygodniach w terenie na prowadzeniu kampanii wyborczej, pytany o odpowiedzialność rządu za kryzys na rynku zbożowym, odpowiedział: "Popełniamy błędy, każdy z nas, ale w tej kwestii robiliśmy wszystko od samego początku".
Rząd PiS-u przez prawie 9 miesięcy nie widział problemu zboża z Ukrainy, a wtedy wjeżdżało ono do Polski bez większej kontroli.
Źródło: Fakty TVN