Dominikanki z Broniszewic chcą zbudować kolejny dom dla potrzebujących pomocy niepełnosprawnych chłopców. Gdy zbierały pieniądze na poprzedni dom, udawały pingwiny, dzięki czemu usłyszała o nich cała Polska. Posypały się datki, budowa się udała. Tym razem pieniądze na budowę nie są problemem.
Siostry "pingwinki", czyli dominikanki z Broniszewic, znów rozpoczynają budowę domu dla swoich podopiecznych, choć jeden już został niedawno oddany do użytku. To dom pomocy społecznej dla dzieci i młodzieży "Dom Chłopaków" w Broniszewicach.
Po przeprowadzce ze starych, rozpadających się pomieszczeń, w Domu Chłopaków mieszka teraz 56 podopiecznych i pies Drago, terapeuta.
- Po powstaniu Domu Chłopaków codziennie miałyśmy mnóstwo telefonów o przyjęcie nowych, ale musiałyśmy z przykrością odmawiać i bolało nas serce - tłumaczy s. Eliza Małgorzata Myk.
Ktoś nieoczekiwanie znalazł lekarstwo na ten ból. Tym razem siostry nie muszą zbierać pieniędzy na budowę w ten czy inny sposób.
Anonimowy darczyńca
Podczas poprzedniej zbiórki darczyńcy mogli otrzymać pluszowego pingwina. Same dominikanki w filmach promujących zbiórkę udawały pingwiny, drepcząc w charakterystyczny dla tych zwierząt sposób. Tamte pełne humoru filmiki z pewnością szczęściu pomogły.
- I nagle pojawia się ten ktoś, cudowny dobroczyńca, który mówi: nie ma sprawy, ja siostrom pomogę, od zakupu ziemi, przez wybudowanie domu, przez trawniczek, po ostatni fotel w pokoju chłopaków - opowiada s. Eliza Małgorzata Myk.
Nie wiadomo, czy ten anonimowy darczyńca to kobieta czy mężczyzna. Działa przez pełnomocnika, i to tak szybko i zdecydowanie, że budowa może ruszyć już w lutym. Wiadomo już, co gdzie będzie.
- Budujemy dom dla konkretnych chłopców, znając ich potrzeby. Wiemy, że lubią właśnie wiatraki, to będą stały wiatraki - tłumaczy s. Eliza Małgorzata Myk.
Zupełnie nowy dom będzie domem dla dwunastu nadzwyczajnych chłopaków. - Dla dzieci autystycznych, bo to są osoby bardzo wrażliwe, osoby, które potrzebują większej ciszy, spokoju - mówi s. Regina Dorota Krzesz, dyrektora Domu Chłopaków.
Fajnie, ale głośno
W istniejącym już Domu Chłopaków można znaleźć dużo miłości, ale z ciszą jest gorzej. - Chłopcy lubią, jak się dużo dzieje, jak głośno gra muzyka. A autystom to niestety nie służy - wyjaśnia terapeuta Kamil Kaczmarski.
Siostry służą wszystkim niepełnosprawnym, często porzuconym przez rodziców, chłopcom. Cieszą się z każdego sukcesu chłopaków, jak matki.
To one sprawiły, że dzieci, którym nikt nie dawał szansy, świętują kolejne urodziny. Biegają, mówią, wyrażają własne zdanie.
Dzięki dobrym ludziom mogą utrzymać Dom Chłopaków, kupić podopiecznym pieluchy i jedzenie. Na to wciąż trzeba środków. Tylko o nowy dom dla "nadzwyczajnych chłopaków" siostry już się nie martwią.
- Będzie więcej miejsca i więcej chłopaków, więc będzie jeszcze więcej radości i szczęścia - mówi Kamil Kaczmarski.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Dom Chłopaków