Trwa sezon na żmije. W Tatrach boleśnie przekonała się o tym 14-latka. Ukąszenie z pewnością do przyjemnych nie należy, a dla życia osób uczulonych może być wręcz groźne.
Ratownicy na Nosalu udzielali pomocy 14-latce, która twierdziła, że ukąsiła ją żmija. Dziewczyna trafiła do szpitala w Zakopanem. Po badaniach i trwającej dobę obserwacji wypisano ją do domu, ale nie zawsze spotkanie ze żmiją kończy tak dobrze.
- W przeciągu kilku lat mieliśmy podobne sytuacje, nawet takie, gdzie była reakcja alergiczna po ukąszeniu przez żmiję i taki pacjent wymagał podania antytoksyny - informuje Małgorzata Czaplińska, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Powiatowego w Zakopanem.
Szpital w Zakopanem dysponuje niezbędną dawką surowicy z racji swojego położenia, bo w Tatrach, i nie tylko tam, sezon na żmije w pełni.
- Żmije możemy spotkać praktycznie od weekendu majowego. Pojawiają się na polanach. Szczególnie niebezpieczne są w tych godzinach porannych czy późnym popołudniem, kiedy jest chłodniej. Dlatego, że są ospałe, wolniej uciekają - wskazuje Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Kilkanaście dni temu na Magurce w Beskidach żmija ukąsiła ratowniczkę GOPR. - Musieliśmy przejść przez łąkę z wysoką trawą i tam ratowniczka prawdopodobnie nadepnęła na żmiję. Została ukąszona. Tydzień spędziła w szpitalu na mocnych lekach przeciwbólowych po podaniu surowicy - przekazał Adam Tyszecki z Grupy Beskidzkiej GOPR.
Co robić, kiedy ukąsi nas żmija?
Produkcja jadu trwa długo i pochłania dużo energii, dlatego żmija go oszczędza. Tylko co trzecie ukąszenie jest trujące. Zabójcze może być dla ludzi uczulonych, dzieci i osób starszych. - Jad żmij zygzakowatej nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla osoby dorosłej zdrowej, nie mniej jednak w przypadku ukąszenia powinniśmy natychmiast udać się do szpitala - wyjaśnia Bartosz Nadolski, herpetolog, Ogród Zoologiczny w Warszawie.
Ratownik radzi, co zrobić, gdy po kontakcie ze żmiją zauważymy dwie charakterystyczne ranki w odległości centymetra od siebie. - Przemywamy tak, żeby ten jad ewentualnie gdzieś tam spłynął. Jeżeli dysponujemy czymś do usztywnienia, to usztywniamy kończynę tak jak przy złamaniu - tłumaczy Adam Tyszecki z Grupy Beskidzkiej GOPR.
Ponadto nie zakładamy opaski uciskowej i nie wysysamy jadu. Podnosimy kończynę do góry i uspokajamy poszkodowanego.
Ofiarami żmij częściej niż ludzie padają psy. Są mniejsze, więc mniej odporne na jad. W ich wypadku trzeba działać szybko. - Jeżeli pies będzie miał zaawansowane stadium właśnie krwiomocz, krwawe wymioty, silne obrzęki, taką reakcję wstrząsową to już jest leczenie znacznie trudniejsze - wskazuje Aleksandra Paczkowska z Kliniki Weterynaryjnej "Byrnów" w Katowicach.
Żmije atakują ludzi w ostateczności - nadepnięte lub przygniecione. To pożyteczne, chronione prawem zwierzęta. Dla ich i naszego dobra najlepiej trzymać się od nich z daleka.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24