W tej sprawie racje są po obu stronach, a o kompromis będzie bardzo trudno. Jedni nie chcą wybudowania drogi ekspresowej S16, która biegnie przez Krainę Wielkich Jezior Mazurskich, bo zależy im na zachowaniu krajobrazu i ciszy. Drugim też zależy na ciszy - tym, którzy mieszkają w miejscowościach, przez które przebiegają istniejące drogi krajowe, i którzy liczą na to, że S16 przejmie ruch samochodowy.
Przez Krainę Wielkich Jezior Mazurskich, przez jeziora i przez chronione przyrodniczo tereny, ma przebiegać droga ekspresowa S16. Aby mogła przebiegać przez jeziora, będą musiały powstać potężne żelbetowe mosty.
- Ja się tutaj wychowałem, kocham te miejsca, jestem żeglarzem, nie wyobrażam sobie, żebym miał tutaj przepływać pod mostem. Nie tylko zresztą ja. Spotykam żeglarzy, rozmawiam z nimi, wręcz używają wulgarnych słów - mówi Jarosław Kociałkowski z Inicjatywy Społecznej "Ratujmy Mazury".
Trasa i mosty
- Powstanie kilka dużych obiektów mostowych, największy z nich to jest most nad jeziorem Tałty oraz most nad jeziorem Orzysz. Oprócz tego powstanie szereg obiektów mniejszej długości - tłumaczy Krystyna Szynkowska z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie.
Nie chce tego część mieszkańców, samorządowców i miłośników regionu. Odpowiednie transparenty, plakaty i naklejki można zobaczyć niemal w każdym zakątku Mazur.
- Tutaj ludzie żyją z turystyki, ludzie przyjeżdżają, żeby oglądać krajobrazy, żeby mieć spokój, żeby mieć ciszę, a tutaj się okaże, że nagle przyjadą, a tu tir za tirem będzie im nad głową pędził. Przecież to jakiś horror - mówi Krzysztof Worobiec z Inicjatywy Społecznej "Ratujmy Mazury".
Prace nad S16 trwają już od ponad dekady. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w tym czasie przeanalizowała czterdzieści jeden wariantów trasy. Dla każdego zrobiono badania przyrodnicze.
- Nawet były robione badania genetyczne obecności DNA żółwi w wodach - informuje Krystyna Szynkowska.
Wybrano trzy warianty odcinka S16 przebiegającego przez Krainę Wielkiej Jezior Mazurskich. Wszystkie zaczynają się w Mrągowie i kończą w Ełku.
Jedni chcą ciszę zachować, inni uzyskać
Budowa drogi miałaby ruszyć w 2025 roku. Szacunkowo będzie nią jeździć 12 tysięcy osobówek i ciężarówek dziennie.
- Ona musi być zrobiona. Przez Mazury przejeżdża olbrzymia liczba samochodów, w tym samochody ciężarowe - przekonuje wicestarosta powiatu mrągowskiego Paweł Długoborski.
- Osoby korzystające z dróg bardzo ruchliwych na naszym terenie niemalże walczą o życie, korzystając z tych dróg - mówi Hubert Sadownikow, urzędnik Urzędu Gminy Piecki.
Jedni walczą o to, by Mazury pozostały ostoją ciszy, drudzy - by wreszcie tę ciszę mieć. Są dziś miejscowości rozjeżdżane przez tiry, a jedna szeroka trasa mogłaby skanalizować ruch z tych mniejszych.
- Niebezpiecznie, wąsko. Kręte są drogi - mówi Bogdan Piotrowski, kierowca tira, który jeździ przez Mazury. - Czasami zdarza się, że lusterka rozbijają - dodaje.
- Jeżeli nie zrobimy nic, to ruch będzie nadal rósł i będziemy mieli duży problem komunikacyjny - tłumaczy Krystyna Szynkowska.
Można odpoczywać w mazurskiej głuszy, ale trzeba też do niej jakoś dojechać.
Autor: Katarzyna Górniak / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24