Czy Roman Giertych symulował? Czy prokuratura faktycznie postawiła mu zarzuty? W sprawie znanego adwokata są nowe wątki i ciekawe pytania. Czy CBA szukało taśmy i co na tej taśmie może być? Prokurator nie odpowiada. Mówi za to, co postanowił.
Ta sprawa budziłaby mniej wątpliwości, gdyby prokurator odpowiedział na pytania. Jednak nie odpowiedział. Nim oddalił się od wielu dziennikarzy, mających wiele pytań, powiedział tylko kilka zdań na temat samego Romana Giertycha.
- Zastosowano środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowym w postaci poręczenia majątkowego w wysokości pięciu milionów złotych, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju, dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z pozostałymi podejrzanymi - poinformował Jacek Motawski, prokurator regionalny w Poznaniu.
- My to postanowienie będziemy skarżyć. Złożymy zażalenie - przekazał Jakub Wende, obrońca Romana Giertycha.
Gdyby Roman Giertych nie mógł być już adwokatem - nawet przez jakiś czas - to największy polityczny rywal Jarosława Kaczyńskiego straciłby adwokata. Donald Tusk to nie jest jedyny znany klient Romana Giertycha.
Gerald Birgfellner za jego pośrednictwem domagał się zapłaty za pracę przy planach dwóch wież Jarosława Kaczyńskiego. W tej sprawie były taśmy.
Tak samo, jak w sprawie, gdy szef Komisji Nadzoru Finansowego sugerował Leszkowi Czarneckiemu, że może uniknąć utraty banku za zatrudnienie odpowiedniego człowieka za duże pieniądze. W tej sprawie ujawnione zostało jedno nagranie, a było coś więcej. Mówił o tym sam Roman Giertych. Dzień przed inną rozprawą Leszka Czarneckiego oficerowie CBA weszli i do kancelarii, i do domu jego adwokata.
- Byli zainteresowani nośnikami, które mogły zawierać pliki z nagraniami - relacjonowała Barbara Giertych, żona Romana Giertycha.
Niewygodny dla władzy
W piątek wieczorem bliska współpracowniczka Zbigniewa Ziobry z Prokuratury Krajowej wysłała wiadomość, że w ocenie prowadzących czynności procesowe, Roman G. rozpoczął symulowanie braku świadomości.
- Czynność została wykonana w sytuacji, w której nasz klient pozostawał bez świadomości, czyli krótko mówiąc, nawet nie wiedział, że są mu przedstawiane zarzuty - zapewniał Jakub Wende.
Nikt poza PiS-em nie zna tak Jarosława Kaczyńskiego, jak jego były koalicjant i wicepremier w jego rządzie. Nikt nie jest teraz większym krytykiem prezesa PiS-u. Nikt nie reprezentuje tylu ludzi, którzy uważają się za ofiary tej władzy i samego Jarosława Kaczyńskiego.
Niewiele ponad tydzień po objęciu przez Jarosława Kaczyńskiego nadzorem resortów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, Roman Giertych został zatrzymany przez CBA. W takim momencie wiceminister kontrolujący służby specjalne nawiązuje do serialu o Hansie Klossie, pisząc "nie z nami te numery" i też sugeruje, że Roman Giertych symulował.
- Roman Giertych, który konsekwentnie przez ostatnie wiele lat był bardzo niewygodny dla obecnej władzy, jest w ten haniebny sposób za to dziś karany - uważa Michał Kamiński, wicemarszałek Senatu z KP Koalicji Polskiej, Unii Europejskich Demokratów.
Brak świadomości
- Jeżeli słyszymy, że Roman Giertych czasem jest przytomny, na przykład jak się spotyka z przedstawicielami Rzecznika Praw Obywatelskich, a jeśli się spotyka z prokuratorem to traci przytomność, to rzeczywiście można się zastanawiać nad tym, czy nie są wprowadzane w błąd poważne organa państwa polskiego - mówi Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego z KP PiS.
W tej sprawie biegli prokuratury - najpierw bez kontaktu z pacjentem - wydali jedną opinię, a później ją zmienili i to też dzisiaj powinna wyjaśnić prokuratura, ale nie wyjaśniła.
- Może uczestniczyć w czynnościach procesowych, ale tylko w szpitalu. Nie może być transportowany i w żaden sposób nie może być izolowany, co wykluczało możliwość złożenia wniosku o tymczasowe aresztowanie - mówi Jakub Wende.
CBA działało wczoraj w taki sposób w sprawie, która rozgrywała się w latach 2010-2014. Zarzuty byłoby łatwiej ocenić, gdyby prokurator odpowiedział na pytania ich dotyczące. Ale nie odpowiedział.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24