O czym uczniowie będą słuchać na lekcjach historii? Na to pytanie odpowiedział minister Przemysław Czarnek, którego zdaniem dziś Unia Europejska jest tworem niepraworządnym.
Historyk Robert Makłowicz, szerzej znany jako krytyk kulinarny, docenia, że władza tak dba o historyczne wykształcenie młodych Polaków. Tylko widzi, że chodzi tu o specjalne wykształcenie.
- Ważne, by opowiadać historię taką, jaką była, a nie taką, jaką się chce, żeby była. To jest najważniejsze. Nie ma historii alternatywnych. Jest po prostu jedna historia - mówi Robert Makłowicz, krytyk kulinarny, dziennikarz.
W Polskim Ładzie o nauczaniu historii jest sporo. Zwłaszcza o nauczaniu historii Polski XX wieku. Minister oświaty wyjaśnia, czego uczniowie mieliby się na przykład uczyć. - Wejście Polski do Unii Europejskiej, traktat lizboński, funkcjonowanie Polski w ramach Unii Europejskiej, ewolucja Unii Europejskiej z tworu praworządnego na twór niepraworządny. Bo dzisiaj jest tworem niepraworządnym. Nie przestrzega własnych ram prawnych - stwierdził Przemysław Czarnek podczas audycji "Rozmowa Dnia" w Radiu Wrocław.
Na konferencji minister edukacji i nauki potwierdził, że jego wypowiedź nie była przejęzyczeniem. - Nie ma prawa Unia Europejska do wtrącania się w organizację wymiaru sprawiedliwości. Tu mówimy o tworze niepraworządnym - powiedział Przemysław Czarnek.
Nauczycielka historii mówi, że tu nie chodzi o edukację historyczną, a o politykę historyczną. - Nie możemy uczyć, że wspólnota europejska i wspólne humanistyczne wartości, wokół których się integrujemy, są niepraworządne - alarmuje Agnieszka Jankowiak-Maik, nauczycielka historii, autorka bloga "Babka od histy".
"Próba obrzydzania Unii Europejskiej"
Prawniczka porównuje sytuację, w jakiej znajdą się nauczyciele, do sytuacji polskich sędziów. - Może to wywoływać pewien efekt mrożący na nauczycieli. Być takim sygnałem wobec nauczycieli, że o pewnych rzeczach nie wolno w klasie powiedzieć - mówi Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy".
Politycy patrzą jednak jeszcze inaczej. - Próba obrzydzania Unii Europejskiej. Również przez zmiany w podstawie programowej - twierdzi Miłosz Motyka z PSL.
Agnieszka Jankowiak-Maik uważa, że w tym zniechęcaniu do Unii kryje się polityczny zamysł. - Myślę, że ma oderwać historię Polski od tej tożsamości europejskiej właśnie - tłumaczy autorka bloga "Babka od histy".
Młodzi ludzie są najbardziej proeuropejscy, bo po prostu nie znają innego życia.
- Należy współczuć i nauczycielom, i rodzicom, i dzieciom, że mamy takiego ministra - mówi Piotr Adamowicz, poseł Koalicji Obywatelskiej.
- Jest nie w smak panu ministrowi. Dotyczy to zwłaszcza młodych Polek i młodych Polaków. Młode pokolenie chce, żeby Polska była częścią silnej, praworządnej, demokratycznej Europy - dodaje Adam Zandberg z Razem.
"Pan minister jest bardzo niebezpieczny"
Od pomysłów dyskredytowania Unii odcina się Porozumienie Jarosława Gowina. - Unia Europejska jest najlepszym możliwym projektem politycznym, w jakim możemy, jako Polska w XXI wieku, brać udział - przekonuje Jan Strzeżek, wicerzecznik Porozumienia.
O tym, jakiej historii chce uczyć w szkołach, minister Czarnek wypowiedział się szeroko.
- Mamy problemy z jakimiś kompleksami na tle polskości. Chcemy zrobić dwutorowo: historia Polski, historia powszechna, w szkołach ponadpodstawowych, ze zwiększoną liczbą godzin - wyjaśniał na antenie Radia Wrocław Przemysław Czarnek.
Trudno oderwać historię Polski od historii Europy i świata. Krytycy ministra ostrzegają przed próbami cenzurowania wydarzeń historycznych zgodnie z wolą polityczną. - Dzieci uczą się o Solidarności bez Lecha Wałęsy, o NATO bez profesora Geremka, o Holokauście bez użycia słowa "szmalcownik" - mówi Kamila Gasiuk-Pihowicz, posłanko PO.
Minister zapewnia, że Lech Wałęsa będzie w podręcznikach. Pytanie - w jakim kontekście? Minister ma bowiem ugruntowane zdanie na temat prezentowanej wizji historii polskiego narodu. - Choćby w kinematografii, choćby w kulturze, stawialiśmy na filmy czy na sztuki, które pokazywały nasze słabe strony - uważa Przemysław Czarnek.
- Pan minister jest bardzo niebezpieczny i dla dobra polskich dzieci, młodzieży, i w ogóle polskiej nauki, powinien jak najszybciej tę funkcję przestać pełnić - apeluje Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu i posłanka PO.
Minister jednak z tego powodu nie odejdzie, bo realizuje wolę polityczną władzy.
Autor: Katarzyna Kolenda-Zaleska / Źródło: Fakty TVN