Nowy pełnomocnik Ministerstwa Edukacji i Nauki, który ma sprawdzić podręczniki i podstawy programowe nauczania w szkołach, klucz do prawdziwej edukacji widzi w religii. Ostrzega przed nauczycielami, którzy wkładają dzieciom w głowy niebezpieczne treści. Nauczyciele i opozycja odpowiadają mu pytaniem: czy bezpieczny jest fundamentalizm?
Doktor Artur Górecki to historyk, teolog, publicysta i współpracownik kwartalnika "Christianitas". Podczas wykładu współorganizowanego przez Ordo Iuris mówił między innymi, że "kultura, która oderwana jest od religii, od Pana Boga próbuje usensownić życie człowieka, nie będzie w stanie tego zrobić".
- To jest narażanie człowieka na to, że nie osiągnie celu, dla którego został stworzony. Zbawienia. To nie są przelewki, to nie są żarty - alarmował Górecki.
Ocenił też, że "nauczyciele, którzy wkładają dzieciom do głów niebezpieczne treści, są o wiele większym zagrożeniem niż brak monitoringu w szkole".
Artur Górecki został właśnie pełnomocnikiem Ministerstwa Edukacji i Nauki do spraw podstaw programowych i podręczników. Przytoczone wypowiedzi - wbrew temu co mogłoby się wydawać - nie padły na wykładzie dotyczącym przyszłości Kościoła, a polskiej szkoły.
Zespół ekspertów, z którymi w środę spotkał się minister Czarnek, ma się przyjrzeć szkolnym podręcznikom. Na początek - język polski, historia i wiedza o społeczeństwie w dwóch pierwszych klasach liceum. "Wnioski zawarte w raporcie posłużą takiej zmianie przepisów i procedur, które mają wpłynąć na poprawę jakości podręczników" - tłumaczy Ministerstwo Edukacji i Nauk.
- Ja się spodziewam po tej grupie wszystkiego najgorszego - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister edukacji narodowej z Platformy Obywatelskiej.
"Tutaj już nie ma żadnej finezji"
Opozycja od razu odpowiada, że to próba ideologizacji dzieci.
- Fundamentaliści katoliccy zapomnieli, że mieliśmy w Europie oświecenie i marzy im się sytuacja taka, jaka jest na przykład w krajach islamu, gdzie tego oświecenia nie było, w związku z tym nigdy nie nastąpił rozdział religii od państwa - uważa Joanna Kluzik-Rostkowska.
Przykładem mają być też słowa Radosława Brzózki, szefa gabinetu politycznego ministra edukacji i nowego pełnomocnika do spraw strategii edukacyjnej.
"Jesteśmy dziedzicami tradycji greckiej, antycznej, ale też tymi, którzy oświetleni światłem Ewangelii poszukują prawdy w sposób pozbawiony uprzedzeń i dbają o to, żeby prawda była dostępna w sposób powszechny, a nie była jakąś wiedzą tajemną" - stwierdził Brzózka.
- To jest coś, co można, przepraszam, nazwać takim politycznym rympałem. Tutaj już nie ma żadnej finezji, żadnej próby dyskusji z kimkolwiek, żadnej próby przekonywania nas co do racji, argumentowania i uzasadniania swoich racji - wylicza Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Kolejną zmianą, o jakiej myśli ministerstwo edukacji, jest pomysł na wprowadzenie matury z religii.
- Skoro podstawy programowe dzisiaj przygotowuje Kościół katolicki, to podobnie byłoby z egzaminem - tłumaczy Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji i nauki.
Oznacza to, że państwowy egzamin układałby Kościół.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Ordo Iuris | Youtube