Sparaliżowali autostradę A2 bez ostrzeżenia. Rolnicy o świcie stanęli na odcinku koło Brwinowa i na wiele godzin urósł tam wielokilometrowy korek. Było mnóstwo emocji, pretensji i konkretnych żądań, ale już nie tylko do ministra rolnictwa, a i do premiera. Protestującym przewodził Michał Kołodziejczak, rolnik, którego niektórzy już nazywają "nowym Andrzejem Lepperem".
Pojawili się w środę rano i skutecznie zablokowali autostradę A2 pod Warszawą. Mieli na sobie żółte kamizelki, a w rękach postulaty, przede wszystkim dotyczące wypłaty odszkodowań w związku z afrykańskim pomorem świń i zwolnienia dużej grupy inspektorów weterynaryjnych.
- Pytanie do pana premiera i pana ministra: co panowie zrobiliście, że polscy rolnicy musieli wyjść na autostradę - pytał Michał Kołodziejczak, organizator protestu, przedstawiciel Unii Warzywno Ziemniaczanej.
Rozmowa z ministrem
Na rozmowy przyjechał minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który od początku próbował przekonać rolników, że jest jednym z nich, że rozumie ich problemy.
- Pan się może z tego śmiać, pan chce stworzyć organizację polityczną w tej chwili i to jest jedyny cel - zarzucał Michałowi Kołodziejczakowi minister rolnictwa. - Tak, oczywiście, żeby pan miał z kim rozmawiać - odpowiadał mu Michał Kołodziejczak.
Przedstawiciele protestujących nie zostali w środę wpuszczeni do budynku Sejmu na posiedzenie sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. O problemach wsi mówili na komisji inni.
- Minister jeździ po kraju i opowiada, jakie ponadstandardowe pomysły ma, i jakie pieniądze wydaje, ale tak naprawdę co trzeci rolnik dostał odszkodowanie za suszę. To jest gigantyczne oszustwo - oceniła posłanka PO Dorota Niedziela.
Nowy Andrzej Lepper?
Liderem środowego protestu był Michał Kołodziejczak, rolnik z Łódzkiego. Razem z rodziną prowadzi około stuhektarowe gospodarstwo. Do niedawna był radnym w gminie Błaszki.
- Ja go oceniam jako młodego, odważnego człowieka - oświadczył przewodniczący Rady Miejskiej w Błaszkach Ireneusz Hendrysiak.
Michał Kołodziejczak kandydował z listy PiS. O Beacie Szydło mówił "kobieta z sąsiedztwa", po jej dymisji nie krył rozczarowania. - Polska wieś została oszukana, na fotel i w buty Beaty wszedł bankster - mówił po jej dymisji.
Od tamtej pory wiele się zmieniło. Michał Kołodziejczak zaczął wyprowadzać ludzi na ulice, pojawiła się jego Unia Warzywno Ziemniaczana. Na jednym z protestów rzucił flagę Unii Europejskiej na asfalt. Zaczął być uznawany za chłopskiego lidera i coraz częściej jest nazywany nowym Andrzejem Lepperem.
- Cieszę się bardzo, że jest nowy lider na polskiej wsi, ale trudno porównywać do Leppera kogoś, kto dopiero zaczyna - skomentował Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
"To za mało na partię"
Michał Kołodziejczak zaczyna ostro, nie bojąc się ani konsekwencji, ani trudnych rozmów z politykami. - Niecha pan nie patrzy na mnie w sposób, jak to się mówi na wsi, spod byka, poniżająco - mówił w środę na A2 do ministra Ardanowskiego.
Od środy Michał Kołodziejczak buduje coś większego, pod nową nazwą - coś być może na kształt Samoobrony. Tylko czy sam protest wystarczy?
- Awantura, ryj świński gdzieś tam przed Pałacem Prezydenckim czy kancelarią premiera - tego nie wykluczam, ale to jest jeszcze za mało na partię - ocenił prezes Fundacji im. Stefana Batorego Aleksander Smolar.
- Rozumiem, że wykorzystuje niezadowolenie rolników i brak działań ministerstwa rolnictwa do zbijania własnego kapitału politycznego - skomentował Marek Sawicki, były minister rolnictwa, poseł PSL.
W środę po południu protest rolników na A2 formalnie został zawieszony, a autostrada została odblokowana. Tylko problemy rolników pozostały.
Autor: Paweł Płuska / Źródło: Fakty TVN