Od początku epidemii COVID-19 w Polsce około 60 tysięcy pielęgniarek zakaziło się koronawirusem, zmarło ponad 160 z nich. Wszystkie pracowały ponad siły ratując i chorych, i cały system ochrony zdrowia. Teraz mówią "dość". Już w tej chwili pielęgniarek brakuje w większości szpitali.
W poniedziałek w wielu miastach w Polsce pielęgniarki i położne wyszły na ulice, żeby protestować. To już druga manifestacja w ciągu miesiąca. Domagają się wyższych płac, ale też sprawiedliwego wynagradzania. Chcą, żeby po prostu było normalnie. - Czuję się niedoceniana, zmęczona, bez chęci do dalszej walki i pracy. Naprawdę, nie ma żadnej motywacji dla pielęgniarek - tłumaczy Agnieszka Witkowska ze Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Ciechanowie.
Pielęgniarki w ciągu ostatniego roku - walcząc z COVID-19 - pracowały ponad siły łatając braki kadrowe i przekraczając wszelkie limity długości dyżurów. Teraz mówią "dość".
Problem jednak w tym, że premier wydaje się nie zauważać problemu.
- Ostatnie parę lat, w porównaniu do poprzednich kilkunastu lat, to rosnące zainteresowanie do pracy w zawodzie. Praca w zawodzie pielęgniarki wcześniej kończyła się bardzo często tym, że w ogóle dyplomy nie były odbierane. Spytajcie państwo w środowiskach medycznych. Potwierdzą wam takie przykre zjawisko - zapewnia premier Mateusz Morawiecki.
- Dyplomy są odbierane i pielęgniarki wyjeżdżają za granicę. Panu premierowi radzę większe uszczegółowienie wypowiedzi - opowiada Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Dane najgorsze od lat
Nie o odbieranie dyplomu chodzi, tylko o podejmowanie pracy w zawodzie. Najnowsze dane są najgorsze od kilku lat.
W 2020 roku studia pielęgniarskie ukończyły w Polsce 5693 osoby, z czego pracę w zawodzie podjęło 2330 osób. Jednym z głównych powodów są właśnie niskie płace.
- Gdy pracodawca chciał zatrudnić, a zaproponował młodej absolwentce, pielęgniarce bądź położnej, płacę na poziomie 2900-3000 złotych, płacę minimalną, to ona nie była zainteresowana - wyjaśnia Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Nawet jeżeli na dane z 2020 roku wpłynęła znacząco pandemia, to premier na pewno nie ma się czym chwalić. Podobnie jak były minister zdrowia, a obecnie wojewoda mazowiecki, który w poniedziałek wyszedł do protestujących. - Zapewniam, że to wszystko, co prowadzi do godnych płac w służbie zdrowia, będzie realizowane - obiecał Konstanty Radziwiłł. Były szef resortu zdrowia został wygwizdany, a tłum skandował w jego stronę okrzyki "kłamca".
Pielęgniarki zapowiadają kolejny protest jeszcze w czerwcu, a w najbliższej przyszłości - jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie - ogólnopolski strajk.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24