Czy myśliwi będą mieć nieograniczoną władzę? Czy będą strzelać w terenie i w sposób, który sami sobie wyznaczą? Czy Polski Związek Łowiecki straci nadzór resortu środowiska? W PSL jest kilka osób, które najwyraźniej bardzo by tego chciały. Dlatego jest projekt ustawy, a w nim zapisy, od których szeroko otwierają się oczy.
Czują się w lasach i na polach jak u siebie. Polują na wszystko, co się rusza, jak na swoje, choć to, co lata czy pływa, jest nasze -Skarbu Państwa. I jeszcze chcieliby wyrwać się na niepodległość i uniezależnić Polski Związek Łowiecki od nadzoru Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
- Będzie sobie sam dla siebie przyjmował swoje prawo, na podstawie którego będzie wychodził w publiczny teren, zabijał setki tysięcy zwierząt, chodził z bronią palną pośród ludzi i prawo, które będzie go obowiązywało, będzie tym, które sobie sam wewnętrznie ustanowi - skomentowała Karolina Kuszlewicz, adwokatka z Kancelarii nad Wisłą.
Twarzą tego pomysłu jest posłanka PSL Urszula Pasławska, która zapewnia, że chodzi tylko o prawo do samorządności.
- Bo nie jest to w porządku, aby organizacja, która się samofinansuje i finansuje się z własnych składek, musiała odpowiadać za decyzje tutaj akurat ministerstwa - oceniła Pasławska.
Jakie argumenty mają autorzy pomysłu?
Projekt ustawy, nadającej monopoliście na rynku łowieckim samokontrolę, jest dopiero w sejmowej komisji, a już budzi emocje jak granat w ognisku.
- Myśliwi będą mieli nieograniczoną władzę. To oni będą wybierać, kto będzie głównym łowczym, będą podejmować uchwały, których minister nie będzie mógł uchylić - zauważyła Małgorzata Tracz, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Myśliwi już teraz mają gigantyczny wpływ na środowisko
To, co proponuje w projekcie ustawy PSL-owskie lobby myśliwskie, jest według Ministerstwa Klimatu i Środowiska niezgodne z konstytucją. Jest budowaniem państwa w państwie.
- Samorządność nie może zostać sprowadzana do tego, że będziemy ograniczać możliwość kontroli państwa w jednostkach, które mają zlecane zadania od państwa - powiedział Mikołaj Dorożała, wiceminister klimatu i środowiska, Główny Konserwator Przyrody.
Sprawa jest poważna, bo myśliwi mają gigantyczny wpływ na środowisko. Choćby dlatego, że rocznie wybijają w naszym kraju ponad 800 tysięcy dziko żyjących zwierząt.
- Z drugiej strony to są kwestie biznesowe, bo przecież Polski Związek Łowiecki to są pieniądze z polowań krajowych, dewizowych, z tusz i wielu innych rzeczy, i to wszystko ma być poza kontrolą państwa - wskazał Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
PZŁ zapewnia, że nie boi się kontroli, z tym że chce kontrolować sam siebie. - Absolutnie nie ma i być nie może. W tym względzie nie może być żadnej samowolki - przekonywał Eugeniusz Grzeszczak, Łowczy Krajowy Polskiego Związku Łowieckiego.
Posłanka Pasławska twierdzi, że chodzi przede wszystkim o to, by przywrócić status PZŁ sprzed zmiany przepisów wprowadzonej w 2018 roku przez PiS.
Lewica ostrzega, że nie tędy droga. - Mi i bardzo wielu posłankom i posłom zależy na tym, żebyśmy skrócili liczbę patologii, jaka w tym momencie jest związana z łowiectwem w Polsce i niestety również z Polskim Związkiem Łowieckim - podkreśliła Daria Gosek-Popiołek, posłanka Lewicy.
Sejmowa komisja ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa ustaliła, że do przetrawienia problemu potrzebuje specjalnej podkomisji.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock