Żołnierze WOT w Domu Dziecka w Poznaniu robią, co mogą, żeby było normalnie. Pomagają w lekcjach, w zabawie, a nawet pieką ciasteczka. Dzieci są zachwycone, władze miasta nie mogą się żołnierzy nachwalić.
- Pomagamy w lekcjach, bawimy się, pieczemy z nimi ciasteczka - wymienia szer. Katarzyna Antkowiak z 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej w Poznaniu. - Zawsze gotowi, zawsze blisko. No, wychodzi na to, że nawet do takich sytuacji musimy być gotowi - zauważa kpt. Marcin Misiak z tej samej jednostki.
Wojska Obrony Terytorialnej przyszły z odsieczą do poznańskiego Domu Dziecka nr 2 w czasie drugiej fali zachorowań na COVID-19 w Polsce. W domu dziecka zachorowało dziesięciu wychowawców i siedmioro dzieci. W placówce przedłużono właśnie kwarantannę.
- U jednego dziecka jest wynik dodatni, również dodatni jest u jednego z pracowników, a także dwa wyniki są niejednoznaczne - informuje Cyryla Frankowska-Staszewska, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu.
Dzięki drużynie złożonej z czterech żołnierzy WOT jest szansa wygrać tę bitwę. W nowe role wcielili się z marszu. Pomaga im ich wykształcenie i przygotowanie zawodowe.
- Przeszło to nasze najśmielsze oczekiwania. Rzeczywiście, jak żołnierze zajęli się tymi dziećmi, dzieci były zachwycone i są zachwycone - mówi Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania.
Wojskowa musztra w Domu Dziecka
Władze Poznania nie mogą się nachwalić żołnierzy. Przede wszystkim to jednak nieocenione wsparcie, kiedy koronawirus wykluczył z pracy prawie połowę kadry. Wychowankowie w wieku od 3 do 19 lat łatwo odnaleźli się w nowej sytuacji.
- Poprosili nas, żeby to była taka pobudka z prawdziwego zdarzenia, wojskowa. To dla nich wrażenia, bo nie spodziewali się, że tak wygląda pobudka wojskowa i że jest tak głośna - zdradza szer. Katarzyna Antkowiak.
Nikt już nie zasypia i nie spóźnia się na zdalne lekcje. W nagrodę za zapał do nauki i dobre stopnie są szkolenia.
- Chcieli też nauczyć się musztry wojskowej. Robimy z nimi pompki, wytłumaczyliśmy im od samego początku, że broń, którą mamy, to nie jest zabawka i nie bawimy się w wojnę - mówi szer. Katarzyna Antkowiak.
Choć Dom Dziecka jest oblężoną twierdzą, to podopieczni mają namiastkę prawdziwego domu. - Pani, która jest naszym żołnierzem, słynie z tego, że przygotowuje pyszne wypieki - podkreśla kpt. Marcin Misiak.
- Dzieciom smakowały. To były ciasteczka bananowe z płatkami owsianymi, więc myślę, że troszeczkę tego zdrowia im przemyciliśmy - wyjaśnia szer. Katarzyna Antkowiak. - To wyzwanie w Domu Dziecka jest dla nas naprawdę wielką sprawą, wielką robotą, to są cudowne dzieci - dodaje. Z takiego domu żal się będzie wycofać.
- Minie ten COVID-19, a dzieci będą wymagać, żeby żołnierze przyszli. (...) W całym tym nieszczęściu rzeczywiście jakaś iskierka nadziei i szczęścia jest - uważa Jędrzej Solarski.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Facebook.com/Jacek Jaśkowiak