Z pobicia tego rekordu trudno się cieszyć, bo Wisła w Warszawie niemal sięga dna. Jeszcze miesiąc temu na wodowskazie przy bulwarach było 6 metrów, teraz - niewiele ponad 40 centymetrów. Susza to problem większości polskich rzek.
Jeszcze osiemnaście centymetrów, a Wisła pobije rekord sprzed czterech lat. To więcej niż prawdopodobne, bo gdy w 2015 roku poziom lustra tej rzeki spadł do 26 centymetrów, był już sierpień.
- Jeszcze nieco ponad miesiąc temu mieliśmy prawie 6 metrów na wodowskazie w centrum Warszawy, przy bulwarach, dzisiaj jest czterdzieści kilka centymetrów. Woda nam uciekła - informuje Sergiusz Kieruzel z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.
Nie da się całej winy zrzucić na upały i słabe deszcze. W ucieczce wody pomogło i betonowanie miast, i nadmierne otwieranie przestrzeni przez wycinkę lasów.
- W momencie, kiedy mamy uszczelnione powierzchnie, w momencie, kiedy mamy wyregulowane cieki, ta woda po prostu szybciej odpływa nam do morza. Wówczas tracimy ją - tłumaczy Ilona Biedroń z Multiconsult Polska, firmy zajmującej się nadzorowaniem inwestycji.
- Otwieramy przestrzenie wielkie, wiatr intensywnie odparowuje wodę, nie ma wystarczającej infiltracji, odbudowy wód gruntowych, podziemnych, i w tym momencie również zasilanie rzek też się zmniejsza - dodaje hydrolog prof. Maciej Zalewski.
Nie tylko problem Wisły
Poziomy wszystkich polskich rzek są dużo niższe niż powinny być o tej porze roku. Widać to na Warcie i jej dopływach. Rzeki Cybiny już prawie nie ma. Gdy lustro wody w naszej strefie klimatycznej spada poniżej 40 centymetrów, rzeka przestaje być rzeką, bo przestaje płynąć.
- W przypadku jakiejś sytuacji awaryjnej zakłady tutaj ze stacji filtrów są w stanie, oczywiście, przekierować wodę do odbiorców zasilanych na przykład przez zakład północy, który pobiera wodę z Jeziora Zegrzyńskiego - mówi Marzena Wojewódzka, rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie.
Jeszcze nie jest krytycznie, ale mamy dopiero lipiec i kolejne fale upałów za pasem. Może nie będzie aż tak gorąco jak w czerwcu, ale wystarczająco ciepło, by Wisła, która zbiera wodę z połowy rzek w kraju, zaczęła znikać w oczach. Ryby będzie można zbierać, a nie łowić.
- Potrzebujemy planu. Planu na przykład retencji wodnej, szczególnie w Wielkopolsce, która jest naprawdę narażona na poważne ograniczenia związane z dostępem do wody - twierdzi klimatolog prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Brak wody w rzekach na pewno wpłynie na jej dostępność w kranach. Niedobór wody dotknął już rolnictwo, może się odbić też na przemyśle i transporcie.
Dlatego solidny plan potrzebny jest od zaraz. Modelowy zbiornik do gromadzenia zapasów ma powstać pod Łaskiem na rzece Grabi. Niestety, nadal jest tylko na papierze.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN