W Warszawie zjawili się biznesmeni, którzy oferowali złoto prosto z afrykańskich kopalni. W rzeczywistości byli to oszuści, a pewien jubiler dał się nabrać.
To miał być prawdziwy złoty interes. W Warszawie pojawił się biznesmen, który oferował sprzedaż dużych ilości czystego złota prosto z afrykańskich kopalni.
- Przyjechał wraz z dwoma wspólnikami z Francji, podając się za biznesmena z Afryki, który ma na sprzedaż złoto prosto z kopalni w Kongu - przekazuje mł. asp. Jakub Pacyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
Zamiast astronomicznych zysków jest strata
Jubiler zdecydował się na kupno dwóch kilogramów złota za 120 tysięcy euro. Dla uwiarygodnienia oferty sprzedający dał jubilerowi do sprawdzenia niewielką próbkę cennego metalu. Badanie potwierdziło autentyczność kruszcu. Do transakcji miało dojść następnego dnia. Afrykańczyk poprosił jubilera o pokazanie pieniędzy. Chciał upewnić się, że jubiler go nie oszuka.
- Przeliczał w trakcie negocjacji pieniądze i w pewnym momencie podmienił je na zwykłe kartki papieru - mówi Jakub Pacyniak.
- To jest tzw. przewałka. Oni biorą autentyczne pieniądze i je przeliczają. Potem niby zwracają pieniądze te same, ale przy nieuwadze tej osoby, która te pieniądze przekazała, po prostu podmieniają pieniądze - wskazuje Albin Bartosiak, były policjant i ekspert do spraw bezpieczeństwa.
CZYTAJ TAKŻE: Bezwartościowy tombak zamiast cennego złota. Tak "biznesmen z Afryki" oszukał jubilera
Biznesmeni poprosili jubilera, aby przechował do transakcji złoto w sejfie. Jubiler przebadał je i okazało się, że skarb z Afryki to zwykły tombak. - Czyli tradycyjny, bardzo sprytny, perfidny tzw. sztos - podsumowuje Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zamiast astronomicznych zysków jest strata. Gotówka przepadła. Jednego z oszustów udało się zatrzymać, ale dwóch "biznesmenów z Afryki" uciekło. Policja podejrzewa, że mogą być już za granicą, gdzie próbują robić kolejne "złote interesy".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24