Sa miejsca w Polsce, takie jak Poznań, gdzie bezrobocie wynosi tylko 1 procent, ale są takie, gdzie przekracza 10 procent. Tam istnienie każdej firmy ma ogromną wartość.
Człuchów ma niecałe 15 tysięcy mieszkańców. Bezrobocie w powiecie wciąż sięga prawie 10 procent. Kolejne miejsca pracy właśnie znikają. Jeden z przedsiębiorców zamyka średniej wielkości market. Bardzo obrazowo przedstawia, komu on i mieszkańcy to zawdzięczają. - Ludzki pan troszeczkę nas dojechał, doił bydło i przedoił to bydło, i bydło zaczyna padać, po prostu zaczyna padać. My nie wytrzymujemy obciążeń, które dostaliśmy od państwa, nie wytrzymujemy obciążeń, które dostajemy od ZUS-u, skarbówki - mówi Arkadiusz Gogolewski, właściciel sklepów F1 Dom i Ogród.
Tak jest w wielu miejscach. Wszędzie tam można usłyszeć opinie o rosnących daninach, podatkach, o lawinowo rosnących składkach na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. W jednym ze sklepów w Białej Podlaskiej - jeśli pracownicy się zgodzą - będzie mniej etatów. Jeśli nie - będą zwolnienia. Wszystko przez wzrost płacy minimalnej. - Z jednej strony to dobrze, bo ludzie chcieliby więcej zarabiać, ale administracyjne podniesienie płacy minimalnej powoduje drastyczne podniesienie kosztów pracy, co wiąże się z ograniczeniem zatrudnienia - wyjaśnia Bogusław Broniewicz, szef firmy meblowej Maronex w Białej Podlaskiej.
Apele do rządzących
Wzrost płacy minimalnej oznacza podwyżki wynagrodzeń dla wszystkich - jeżeli nie chcemy, by wszyscy zarabiali tak samo. To - jak słyszymy od pracodawców - może być groźne dla firmy. - Płaca minimalna jest rzeczą ważną i szanowaną, ale nadmierne wzrosty płacy minimalnej powodują, że statystycznie procent ludzi zarabiających płacę minimalną rośnie, w związku z tym maleje motywacja - wyjaśnia Rafał Dutkiewicz, prezes Pracodawców RP.
Nie ma motywacji, są za to wyższe składki. Wpływy w wielu miejscach nie rosną. Polacy oszczędzają, a kawa i ciastko na mieście zaczynają być dobrem luksusowym. Stąd takie prośby do polityków. - Aby zapanowali nad galopującymi podatkami, które pojawiają się praktycznie notorycznie pod różnymi dziwnymi nazwami - wyjaśnia Grażyna Milewska, "Zachodnia Kawiarnia & Bistro" w Białymstoku. "Podatek" źle brzmi, więc mamy składki, daniny, opłaty - które od podatku prawie niczym się nie różnią. Są obowiązkowe i coraz wyższe. Pośrednio i tak za wszystko płaci klient - jeśli przyjdzie.
- Jesteśmy w fazie recesji. Tak zwanej recesji technicznej. (...) Jest to recesja konsumpcyjna. To znaczy spada konsumpcja. My, Polacy, zmęczeni inflacją, ograniczamy swoje wydatki - mówi profesor Aneta Zelek, ekonomistka z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie. Apetyt państwa na pieniądze przedsiębiorców rośnie. Firmy już albo ograniczają swoją działalność, albo wręcz ją zamykają.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN