Blisko 70 strzałów oddał pijany żołnierz w stronę samochodu, którym jechał ojciec z córką. To oznacza, że opróżnił niemal trzy magazynki. Na szczęście po tym, jak najpierw strzelał w powietrze, dziewczynka zdołała uciec z auta i kule trafiły tylko w jej pusty fotel. Prokuratura nie ma wątpliwości, że to było usiłowanie zabójstwa. Jak mogło do tego dojść?
Prawie dobę trzeźwiał w policyjnym areszcie zatrzymany żołnierz, zanim trafił na przesłuchanie.
- Żołnierz zgrupowania zadaniowego w Mielniku, realizujący zadanie w ramach operacji Bezpieczne Podlasie, opuścił teren zgrupowania wraz z bronią służbową - przekazuje ppłk Kamil Dołęzka, rzecznik prasowy operacji.
Bronią był karabinek Grot. W jego magazynku mieści się 30 nabojów. Żołnierz oddał ponad 60 strzałów.
O włos od tragedii
Żołnierz próbował zatrzymać cywilnego golfa, którym jechał kierowca ze swoją 13-letnią córką. Przerażona dziewczynka zdążyła wysiąść, zanim pocisk trafił w jej fotel. Napastnik próbował zbiec, ale został zatrzymany przez innych żołnierzy. Miał prawie dwa promile alkoholu w organizmie.
- Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ, dział wojskowy, wszczęła śledztwo w kierunku usiłowania zabójstwa. Wydane zostało postanowienie o przedstawieniu zarzutów. Tych zarzutów jest kilka - informuje Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
To groźby karalne, przekroczenie uprawnień i usiłowanie zabójstwa, za co grozi dożywocie. Minister obrony narodowej zapowiedział w mediach społecznościowych, że żołnierz zostanie wydalony ze służby.
Podejrzany ma 25 lat. Od kwietnia ubiegłego roku odbywa dobrowolną zasadniczą służbę wojskową w 5 Batalionie Strzelców Podhalańskich w Przemyślu. Miesiąc temu dołączył do żołnierzy strzegących granicy z Białorusią.
- Została im na podstawie rozkazu udzielona broń służbowa. Tę broń mają 24 godziny na dobę, oczywiście razem z amunicją - wskazuje dr Paweł Bała, adwokat.
"Smutna rzeczywistość"
Zmiany żołnierzy trwają od trzech tygodni do trzech miesięcy. Po każdych 12 godzinach służby mają dobę na odpoczynek, ale nawet wtedy są skoszarowani. Nie wolno im pić alkoholu. Obozowiska mogą opuszczać na krótko w cywilnych ubraniach i bez broni, by nie straszyć mieszkańców.
- Trudno sobie mi wyobrazić po tym wczorajszym incydencie, że wyjdziemy teraz normalnie na ulicę - komentuje Marcin Urbański, wójt gminy Mielnik.
CZYTAJ TAKŻE: Żołnierz strzelał do auta, "odreagowywał trudy służby" pijąc. Zna już zarzuty i zostanie wyrzucony
Żołnierze na misjach nigdy nie rozstają się z bronią - to standard w armiach NATO. Specjaliści widzą problem gdzie indziej.
- Politycy tworzą naprawdę ambitne plany wzmacniania bezpieczeństwa państwa. Niestety te plany rozbijają się o smutną rzeczywistość. Czyli oprócz sprzętu potrzebny jest tak zwany materiał ludzki - zwraca uwagę Zbigniew Świerczek, instruktor strzelectwa, były policjant antyterrorysta.
Wojsko strzeże granicy z Białorusią od ponad trzech lat. W operacji Bezpieczne Podlasie bierze udział 17 tysięcy żołnierzy.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24