To bardzo niebezpieczne, bo można nie zauważyć, że w tańcu ktoś przylepił nam plaster. Organizm może wchłonąć substancję odurzającą przez skórę.
- Ostatni obrazek, jaki pamiętam, to to, że gdzieś się rozstajemy i później mam totalny blackout - wspomina ofiara gwałtu i bohaterka reportażu w TVN24 GO, która poszła z koleżankami potańczyć w nocnym klubie. Padła ofiarą zgwałcenia przez mężczyznę, którego w ogóle nie pamięta.
OGLĄDAJ W TVN24 GO: "Musiałam się nauczyć żyć ze sobą od nowa"
- Nie mam żadnego obrazu przed oczami, to jest jedynie pamięć ciała, czyli wiem, że były krótkie, ostre włosy, krótko był ścięty bardzo, i to jest wszystko - mówi bohaterka reportażu.
Do gwałtu doszło w mieszkaniu kobiety. Z obcym mężczyzną, który wykorzystał jej odurzenie, musiała do niego przyjechać z imprezy. Kobieta odzyskała świadomość nad ranem, gdy ktoś wychodził z jej domu, zamykając drzwi.
Objawy po zażyciu pigułki gwałtu
- Poczułam takie totalne zagubienie, bo starałam się sobie przypomnieć, co się wydarzyło i co właśnie miało miejsce. Byłam ubrana niekompletnie - wspomina bohaterka reportażu.
Zanik pamięci to jeden z typowych objawów po zażyciu pigułki gwałtu. Narkotyku działającego na świadomość.
- Nie mam możliwości obrony i ucieczki, jest jakiś rodzaj takiego bezwładu w ciele, jest taka możliwość, że temu będzie towarzyszyła też taka częściowa utrata świadomości - informuje Maja Kuźmicz, psycholożka z Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ.
Na szczęście nie zawsze gwałcicielom udaje się wykorzystać odurzone kobiety. - Byłam troszeczkę w takim, można powiedzieć, popłochu. Czułam, że moje zmysły totalnie wariują, że nie zachowuję się tak jak zwykle i też nie wiedziałam, jak to będzie postępowało - wspomina modelka Agnieszka Skrzeczkowska.
Agnieszce Skrzeczkowskiej udało się bezpiecznie dotrzeć do domu. Nie padła ofiarą gwałtu, mimo że ktoś dodał pigułkę do jej drinka. W ten sposób w nocnych klubach na swoje ofiary gwałciciele polują najczęściej, ale w tym roku pojawiła się też nowa metoda: plastry.
Wystarczy czyjś dotyk
- To są takie plastry, które trochę przypominają takie plastry, które niektórym osobom pomagają wyjść z uzależnienia nikotynowego. Są po prostu przyklejane na skórę - informuje Joanna Gzyra-Iskandar z Fundacji "Feminoteka".
Wystarczy czyjś dotyk, na przykład w tłumie, na parkiecie, w trakcie tańca. Tak, aby moment przyklejenia plastra nie zwrócił niczyjej uwagi. Po kilkunastu minutach organizm przez skórę wchłania substancję odurzającą.
- Takich bezpośrednich zgłoszeń my nie mamy, natomiast wiemy, że ta metoda jest stosowana głównie na Zachodzie - mówi nadkomisarz Monika Matyjewicz z Biura Kryminalnego Komendy Głównej Policji.
- Znamy już takie sytuacje. Znamy takie historie. Zgłaszają się do nas kobiety, które mówiły chociażby właśnie o wykorzystaniu tej metody z naklejeniem plastra - przekazuje Joanna Gzyra-Iskandar.
Na zgłoszenie sprawy na policję decyduje się w Polsce zaledwie dziesięć procent zgwałconych kobiet.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24