Rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego postawił pierwszej prezes SN Małgorzacie Manowskiej zarzuty dyscyplinarne - poświadczenie nieprawdy i działania na szkodę interesu publicznego. W tle sprawy jest spór wewnątrz instytucji. Pojawiają się też pytania, co dalej z ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska usłyszała zarzuty dyscyplinarne. - Jeszcze kilka lat temu w ogóle nie zdarzyło się, do okresu sprzed kilku lat, żeby jakikolwiek sędzia Sądu Najwyższego miał postawione zarzuty dyscyplinarne, tym bardziej pierwszy prezes Sądu Najwyższego - zwraca uwagę Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego.
Jeśli Sąd Najwyższy uzna zarzuty za słuszne, Małgorzacie Manowskiej grozi nawet usunięcie z urzędu. Zarzuty wobec niej są poważne - poświadczenie nieprawdy i działania na szkodę interesu publicznego. - Notorycznie zaliczała nasze głosy do puli głosów wstrzymujących się od udziału w kolegium, w sytuacji, w której wszyscy konsekwentnie składaliśmy oświadczenia, że nie bierzemy udziału w kolegium - informuje Michał Laskowski.
Legalnie powołani sędziowie odmawiają udziału w Kolegium Sądu Najwyższego, dopóki nielegalna Izba Dyscyplinarna działa w Sądzie Najwyższym. Małgorzata Manowska udawała, że nie widzi ich sprzeciwu, a brak odpowiedzi na maile uznawała za głosy wstrzymujące się.
Jak mówi "Gazecie Wyborczej" rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego, Manowska miała się dopuścić "rażącej obrazy przepisów prawa i uchybiła godności urzędu sędziego".
Co dalej z KRS?
Podobne zarzuty pojawiają się w śledztwie, które wszczęła prokuratura wobec 20 neosędziów z neo-KRS. - To jest ten etap bardzo wczesny. Nie jesteśmy w stanie przekazać żadnych informacji - komentuje Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez członków neo-KRS złożyło Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. - Osoby, które w sposób bezprawny, niezgodny z konstytucją, przywłaszczyły sobie funkcje członków Krajowej Rady Sądownictwa - uważa Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
Poprosiliśmy neo-KRS o komentarz do decyzji prokuratury. Dostaliśmy odpowiedź: "nagrania nie będzie". W mediach społecznościowych napisano, że członkowie konstytucyjnego organu nie przestraszą się, bo co to byłoby za państwo.
W takim samym duchu prokuraturę atakuje PiS. - Adam Bodnar chce sędziów w KRS-ie zastraszyć, skazać, pociągnąć przed sąd - mówi Sebastian Kaleta, poseł Suwerennej Polski.
Zarzucają władzy zbyt wolne tempo
Sądy europejskie i polskie uznały, że neo-KRS nie jest niezależnym organem, bo wbrew konstytucji została obsadzona przez polityków. - Sądy orzekały: to nie jest organ, o którym mowa w konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej - podkreśla Krystian Markiewicz.
Przejęcie KRS umożliwiło poprzedniemu rządowi przejęcie kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. - Ziobro robił wszystko, żeby mieć wszędzie swoich ludzi tylko po to, żeby móc używać ich w czasach, kiedy rządzi, ale również, kiedy będzie w opozycji - wskazuje Robert Kropiwnicki, wiceminister aktywów państwowych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Prezydent: nie widzę potrzeby zmiany ustawy o KRS
Zawiadomienie Iustitia złożyła w prokuraturze kilka miesięcy temu i sędziowie są zdziwieni, że śledztwo wszczęto dopiero teraz. Irytuje ich także zbyt wolne tempo zmian. - Pół roku to jest naprawdę mnóstwo czasu do zmiany. Ile my mamy jeszcze czekać? - pyta Maciej Ferek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
Neo-KRS nadal powołuje kolejnych neo sędziów, bo ustawa przywracająca niezależność Rady utknęła w Sejmie. Sędziwie ostro oprotestowali poprawkę Senatu do ustawy umożliwiającą kandydowanie do KRS-u neosędziom. - Jeżeli neosędziowie będą mieli prawo zasiadania w Krajowej Radzie Sądownictwa, to pytanie, po co w ogóle zmieniać tą Krajową Radę Sądownictwa, która jest teraz? Nic się nie zmieni - zwraca uwagę Maciej Ferek. Po protestach sędziów Sejm wstrzymał prace nad ustawą.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24