Trzy pielęgniarki z Ukrainy: Swietlana Finkiewicz, Olena Melykh i Swietlana Alabiewa chcą pracować w Polsce. Na razie uczą się języka polskiego, ale niedługo będą mogły pomagać w polskich szpitalach. Od rozpoczęcia wojny w Ukrainie do Ministerstwa Zdrowia wpłynęły wnioski o podjęcie pracy w Polsce od 102 lekarzy i 49 pielęgniarek z Ukrainy. Dzięki specustawie mogą być rozpatrywane w trybie przyspieszonym.
Kurs języka polskiego w Sochaczewie, sala pełna Ukraińców w różnym wieku, a wśród słuchaczy trzy pielęgniarki: Swietlana Finkiewicz z Równego, Olena Melykh z Łucka i Swietlana Alabiewa z Krzywego Rogu. Wszystkie kobiety przyjechały z dziećmi i wszystkie zostawiły w Ukrainie najbliższych.
- Zostawiłam męża i starszego syna, którzy zaciągnęli się do obrony terytorialnej. Mamę też zostawiłam - mówi Swetlana Alabiewa, pielęgniarka.
Mąż Swietlany Finkiewicz w Równem też zaciągnął się do obrony terytorialnej. Ona teraz w Polsce chce zarabiać na życie swoje i trójki dzieci jako pielęgniarka. Ma dwudziestoletnie doświadczenie zawodowe.
- Chciałabym tu pracować jako pielęgniarka. Chcę spróbować, nawet jeżeli na początku będę musiała pracować jako salowa - zaznacza Swietlana Finkiewicz, pielęgniarka.
Chcą normalnie żyć i pracować
Swietlana Finkiewicz zacznie pracę w szpitalu w Sochaczewie ze swoimi koleżankami z Ukrainy w charakterze salowej. Potem kobiety otrzymają pełne uprawnienia zawodowe. Już oprócz nauki języka szkolą się w szpitalu pod okiem Wiesławy Załuskiej, pielęgniarki, zastępcy dyrektora Szpitala Powiatowego w Sochaczewie.
- Ja tylko pomagam. Robię to, co jest powołaniem mojego zawodu: pomagam pielęgniarkom z Ukrainy. W tej chwili miałam już kontakt z kilkunastoma pielęgniarkami, którym pomogłam w różnym zakresie - zarówno w sprawach socjalno-bytowych, jak również informowałam o możliwościach nostryfikacji dyplomów w Polsce - mówi Wiesława Załuska.
Tylko w ciągu ostatnich trzech tygodni, czyli od rozpoczęcia wojny w Ukrainie, do Ministerstwa Zdrowia wpłynęły wnioski o podjęcie pracy w Polsce od 102 lekarzy i 49 pielęgniarek z Ukrainy.
Rozpatrywane są one na mocy specustawy w trybie przyspieszonym - od 2 do 4 tygodni. W Polsce brakuje pielęgniarek, więc bardzo się przydadzą, choćby do pomocy przy pacjentach z Ukrainy, których jest coraz więcej.
Uchodźcy chcą normalnie żyć i pomagać, choć - po tym, co przeszli - sami często potrzebują wsparcia. - Mam córkę i nie chcę, żeby ona słyszała dźwięk syren i siedziała w piwnicy. Chciałabym, żeby miała dobre dzieciństwo - mówi Olena Melykh, pielęgniarka.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24